czwartek, 3 marca 2016

Rozdział 38





~~ Oczami Nialla ~~


Po tym jak Ana zemdlała przestraszyłem się nie na żarty. Chciałem już dzwonić po karetkę kiedy blondynka się ocknęła . Kamień spadł mi z serca. Usiadłem koło swojej dziewczyny wcześniej podając jej szklankę wody.
- Na pewno dobrze się czujesz ? – zapytałem kiedy odłożyła szklankę na stolik.- Może jednak pojedziemy do lekarza? Takie zasłabnięcie nie jest normalne …chyba. A ostatnio często źle się czujesz- potarłem jej dłonie które chwyciłem.
- To tylko z przemęczenia –  szepnęła dziewczyna po czym szybko zmieniła temat.-Zostanę w domu a ty mógłbyś pojechać do szpitala zobaczyć co z Zoe … proszę - dodała po chwili widząc moją nie przekonaną minę.
- Może to nawet dobry pomysł ale ty jedziesz ze mną. Będę spokojniejszy jeśli zbada cię lekarz. Jakoś twoje zapewnienia ,że to z przemęczenia mnie nie przekonują. Mówisz tak już trzeci tydzień a ostatnio śpisz dłużej. – dziewczyna patrzyła na wszystko wokoło tylko nie na mnie- An… powiedz mi… ty coś wiesz, prawda? Możesz mi wszystko powiedzieć… w końcu jestem twoim chłopakiem, więc nie powinniśmy mieć między sobą tajemnic , prawda?
- Uh.. Niall- w oczach dziewczyny zebrały się łzy- jestem chora- szepnęła
- Hej kochanie, dlaczego płaczesz? Pojedziemy do lekarza dostaniesz leki i wszystko będzie okej- starłem jej łzy

- Uh. Niall ty nie rozumiesz- wstała szybko z kanapy i podeszła do komody pod telewizorem. Wyciągnęła z niej jakąś teczkę i podała mi – przeczytaj to- szepnęła i usiadła w fotelu naprzeciwko.
Spojrzałem na teczkę i ze strachem ją otwarłem :

IMIĘ I NAZWISKO : Ana Isabella Sparks
ROZPOZNANIE: złośliwy nowotwór płuc , z przerzutami na mózg.
OBJAWY: Utrata przytomności, częściowy brak kontroli nad ciałem, uciążliwy kaszel z przyszłością obawy się nasilają
ZGODA NA LECZENIE: BRAK

- Ana … JAK TO BRAK ZGODY NA LECZENIE?!- krzyknąłem lecz szybko się opanowałem- Ana kochanie, przecież może miałabyś jeszcze szansę na wyleczenie… jesteś jeszcze młoda
- Niall… ty nadal nie rozumiesz- mruknęła- nie chcę być dla nikogo ciężarem, a zwłaszcza dla ciebie. Oboje wiemy, że po chemii się nim stanie… zresztą doktor powiedział że chemia może mi wydłużyć życie tylko o jakiś miesiąc.. może dwa. Nie wielka różnica… Mój rak jest zbyt silny… tylko dłużej byśmy cierpieli. Nie chcę, żebyś mnie widział w takim stanie… Lepiej żebyśmy się rozstali.. ja wyjadę.. już nigdy mnie nie zobaczysz… zapomnisz o mnie i ułożysz sobie życie z Keilą… wiem że oboje tego pragniecie… dobra z niej dziewczyna … wiem że bardzo Cię kocha. Ja będę na was patrzeć z góry i pilnować żebyście nie zrobili nic głupiego- uśmiechnęła się słabo
- Ana.. to nie prawda! NIE MOŻESZ MNIE ZOSTAWIĆ! Przetrwamy to razem słyszysz? RAZEM! Damy radę kochanie!
- Niall.. ja postanowiłam.. miałam się dzisiaj wyprowadzić…
- Ana proszę!- szepnąłem
- Nie Niall. Tak będzie lepiej dla nas obojga.- uśmiechnęła się przez łzy i wyszła na piętro. Po kilku minutach zobaczyłem ją już na dole… dopiero teraz zauważyłem walizkę stojącą w korytarzu… musiała tu być wcześniej
- Ana- chwyciłem jej nadgarstek gdy już otwarła drzwi- nie możesz mnie zostawić … nie rozumiesz? UMRĘ BEZ CIEBIE!- szepnąłem.
Dziewczyna zobaczyła nadjeżdżającą taksówkę. Ostatni raz obróciła się w moją stronę gdy już miała do niej wsiąść i szepnęła
- Przepraszam… żegnaj Niall- zamknęła drzwiczki a pojazd szybko ruszył
- Ale ja Cię kocham- szepnęłam klękając n kolanach.

~~OCZAMI AN~~

Zauważyłam jeszcze jak Niall klęknął na podłogę… Nie An… nie możesz tam wrócić. Tak jest lepiej dla waz obojga
- Kocham Cię Niall- szepnęłam ocierając łzy.
Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mojego brata
- Ashton?- spytałam się szybko
- Ann? Matko co się z tobą działo? Nie dawałaś znaku życia od dwóch lat!
- Mogę do Ciebie przyjechać?
- Co się stało? Ty płaczesz?
- Proszę Ash.. powiem ci to później
- Okej.. wyślę ci adres
- Dziękuję- szepnęłam i się rozłączyłam zanim blondyn zaczął naciskać

~~OCZAMI HARRY’EGO~~

Właśnie z sali Zoe wyszedł Luke.. ten młody lekarz. Powiedział, że wyniki badań są dobre i nie widzi dalszego celu trzymania brunetki w szpitalu. Teraz pakowaliśmy ją do małej torby i gdy mieliśmy już wychodzić do pokoju wpadł Niall
-Niall?- dziewczyna spytała zdziwiona
- Co ci jest?- spytałem widząc jego stan
- An….ona- blondyn próbował coś powiedzieć- ona rzuciła mnie… powiedziała że to dla mojego dobra… ale to nie prawda ja będę szczęśliwy przy niej! Zoe zatrzymaj ją … ona nie może wyjechać! Nie może mnie zostawić- blondyn znowu się rozkleił a Zoe patrzyła na niego zdziwiona
- Jak to wyjechać?- spytała marszcząc brwi
- Bo..ona jest chora! Zostało jej kilka miesięcy a może i mnie bo się nie chciała leczyć!
Brunetka wyciągnęła telefon i krążąc po pokoju próbowała się dodzwonić do An.
- Odbierz do cholery!- krzyknęła rzucając telefon na łóżko na którym po chwili i ona się znalazła. – Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Przecież jesteśmy przyjaciółkami a one o takich rzeczach sobie mówią!
- Gdzie ona pojechała Niall?- zapytałem przerywając chwilową ciszę
- Nie wiem- szepnął- ale planowała to od kilku dni… Zoe… może ty wiesz? Gdzie chciała zawsze pojechać czy cokolwiek- zrezygnowany zwrócił się do dziewczyny.
Zoe nic nie mogła sobie przypomnieć a ja patrzyłem za okno i myślałem dlaczego Sparks tak postąpiła.
-WIEM!- wykrzyknąłem- Los Angeles! An miała w torebce bilet do LA
- Jedziemy- Zoe wybiegła z sali kierując się na parking.
Gdy wszyscy już siedzieliśmy w samochodzie blondyn nerwowo tupał nogą. Musieliśmy zdążyć! MUSIELIŚMY
- Rusz się kurwa- mruknąłem do kierowcy przede mną który jechał żółwim tempem. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na lotnisko i pobiegliśmy do środka.

~~ OCZAMI ZOE~~

Cała w nerwach pobiegłam na lotnisko. Nie wiedziałam czy nam się uda, i to było właśnie najgorsze. Nie wiem czy jeszcze kiedyś zobaczę moją najlepszą przyjaciółkę. Rozglądałam się wśród tłumu ale nigdzie nie mogłam zauważyć blondynki. Pobiegłam do kobiety za ladą i przepychając się między ludźmi w kolejce.
- Kiedy jest najbliższy lot do Los Angeles?- zapytałam szybko
- Proszę pani, tutaj obowiązuje kolejka- mruknęła kobieta nawet na mnie nie patrząc
- Ale to ważne- mruknęłam
- Ci Państwo też mają ważne rzeczy do załatwienia
- PANI NIE ROZUMIE ! NIE ROZUMIE PANI ŻE MOŻLIWE ŻE NIE ZOBACZĘ JUŻ MOJEJ PRZYJACIÓŁKI A NIALL DZIEWCZYNY?!
- Samolot właśnie odleciał- powiedziała wstrząśnięta moim wybuchem kobieta. Podbiegłam do szyby i zauważyłam samolot który już znajdował się w powietrzu.
- Nie zdążyliśmy- mruknęłam – przykro mi Niall- z moich oczu poleciały łzy a po chwili poczułam jak jestem przytulana przez Stylesa a blondyn usiadł na podłodze patrząc w miejsce na niebie gdzie jeszcze można było zauważyć mały punkt którym był samolot.
Usłyszałam dźwięk  wiadomości więc wyciągnęłam telefon

Kochana, wiem że Niall na pewno już Ci powiedział o wyjeździe i  chorobie. Przepraszam ale ja tak nie mogłam. Nie chciałam żeby ani ty ani on musieli patrzeć na mnie w takim stanie. A ty powinnaś mnie zrozumieć. Proszę o dwie rzeczy. Nie zapomnijcie o mnie ani nie szukajcie mnie.
Kocham was- An.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

HEJ KOCHANI!
WOW <3 Dziękujemy że tak szybko ( bo jeśli się nie mylimy to nawet w ciągu 1 dnia) dodałyście te 3 komentarze a potem doszedł jeszcze jeden <3.

Ustaliłyśmy z Car, że jeśli będą ponad  3 komentarze to będziemy dodawać 2 rozdziały w tygodniu ( najprawdopodobniej piątek i niedziela) jeśli 3 to jeden , a mniej to możliwe że nawet  1 na dwa tygodnie, bo to właśnie wasze komentarze dają nam kopa i możemy pisać bardzo dużo <3

KOCHANI WIĘC
3 KOM= NEXT

5 komentarzy:

  1. Nie!!! Ona nie może umrzeć nie róbcie tego :((
    Ps.ciekawy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny jak zawsze . Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli ją uśmiercicie nie będzie to już to samo :(( ale rozdziała cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszcie dalej . chce jak najszybciej next

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zabijaj jej :(
    Czekam na następny:D

    OdpowiedzUsuń