WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!!
~~ Oczami Louisa ~~
Po tym jak powiedziałem o tym blondynce usiedliśmy na krzesłach aby
się uspokoiła przed wejściem do Zoe.
Przytuliłem ją i głaskałem po plecach .A ona patrzyła w ścianę pustym
wzrokiem. Myślę, że analizowała moje słowa. W pewnym momencie drzwi do budynku
się otworzyły i zobaczyłem jak w naszym kierunku zmierza zatroskany Harry.
Włosy miał rozczochrane a w trzęsących się rękach trzymał telefon.
- Cześć . Czy teraz mi powiecie dlaczego Zoe trafiła do szpitala? Czy
to coś poważnego? Coś z jej sercem ? Ona żyje prawda? Nic jej nie jest? – te
pytania z ust chłopaka padały zanim zdążył do nas podejść.
- No więc..- zacząłem mówić ale Roxi mi przerwała
- Mój były Max podpalił nasz dom myśląc, że to ja jestem w domu ale tak naprawdę była to Zoe… Przepraszam to moja wina. Ja powinnam być na jej miejscu- dziewczyna przerwała ze łzami w oczach. Przytuliłem ją mocniej szepcząc ciche ‘nie prawda’
- Roxi to nie twoja wina. Przecież nie wiedziałaś że on jest taki… w sumie to nie kazałaś być wtedy Zoe w domu. Przecież ten chuj mógł chcieć cię dopaść z pistoletem i zastrzelić więc chyba lepiej że zrobił to… poza tym nikt nie powinien tu leżeć… no może ten koleś… ale na pewno nie żadna z was. Ale teraz oddychaj Roxi i powiedz mi co z nią- loczek kucnął przed płaczącą dziewczyną delikatnie pocierając jej kolana. Przez chwilę czułem się zazdrosny ale przecież nie miałem o co.. Harry kocha Zoe.. prawda? Tak na pewno.
- No więc..- zacząłem mówić ale Roxi mi przerwała
- Mój były Max podpalił nasz dom myśląc, że to ja jestem w domu ale tak naprawdę była to Zoe… Przepraszam to moja wina. Ja powinnam być na jej miejscu- dziewczyna przerwała ze łzami w oczach. Przytuliłem ją mocniej szepcząc ciche ‘nie prawda’
- Roxi to nie twoja wina. Przecież nie wiedziałaś że on jest taki… w sumie to nie kazałaś być wtedy Zoe w domu. Przecież ten chuj mógł chcieć cię dopaść z pistoletem i zastrzelić więc chyba lepiej że zrobił to… poza tym nikt nie powinien tu leżeć… no może ten koleś… ale na pewno nie żadna z was. Ale teraz oddychaj Roxi i powiedz mi co z nią- loczek kucnął przed płaczącą dziewczyną delikatnie pocierając jej kolana. Przez chwilę czułem się zazdrosny ale przecież nie miałem o co.. Harry kocha Zoe.. prawda? Tak na pewno.
- M..ma poparzoną nogę… zemdlała w domu ale po za tym jest dobrze.
Zostawili ją na 2 dni na obserwację, żeby zobaczyć jak sprawuje się serce… no
wiesz taka kontrola.
- Najważniejsze że nic wam nie jest- przytulił ją przez chwilę ale zaraz się oderwał- można do niej wejść?
- Tak, ale teraz jest na badaniu, powinna wrócić za jakieś 15 minut- uśmiechnąłem się- idź napij się kawy i uspokój się wyglądasz jak największe nieszczęście świata- uśmiechnąłem się serdecznie a on tylko krótko się zaśmiał i ruszył w kierunku bufetu jednak w pół kroku się zatrzymał
- Nie mam kasy, i tak nic nie kupię
- Czy ja muszę o wszystkim za Ciebie myśleć Styles? – powiedziałem podając mu trochę pieniędzy
- Drobniej się nie dało?
- Ciesz się, że w ogóle coś dostałeś- Harry ponownie się uśmiechnął i ruszył po jedzenie.
- HARRY!- zawołała Roxi zanim zdążył oddalić się. On spojrzał na nią ze zdziwieniem – Cieszę się, że jesteś z Zoe… dzięki Tobie znowu się uśmiecha i jest bezpieczna- lekko się uśmiechnęła a on otworzył szerzej oczy ze zdziwienia
- Nie Roxi… to ja się cieszę, że z nią jestem… to dzięki niej odzyskałem chęć do życia- uśmiechał się do niej i zniknął za rogiem.
- Najważniejsze że nic wam nie jest- przytulił ją przez chwilę ale zaraz się oderwał- można do niej wejść?
- Tak, ale teraz jest na badaniu, powinna wrócić za jakieś 15 minut- uśmiechnąłem się- idź napij się kawy i uspokój się wyglądasz jak największe nieszczęście świata- uśmiechnąłem się serdecznie a on tylko krótko się zaśmiał i ruszył w kierunku bufetu jednak w pół kroku się zatrzymał
- Nie mam kasy, i tak nic nie kupię
- Czy ja muszę o wszystkim za Ciebie myśleć Styles? – powiedziałem podając mu trochę pieniędzy
- Drobniej się nie dało?
- Ciesz się, że w ogóle coś dostałeś- Harry ponownie się uśmiechnął i ruszył po jedzenie.
- HARRY!- zawołała Roxi zanim zdążył oddalić się. On spojrzał na nią ze zdziwieniem – Cieszę się, że jesteś z Zoe… dzięki Tobie znowu się uśmiecha i jest bezpieczna- lekko się uśmiechnęła a on otworzył szerzej oczy ze zdziwienia
- Nie Roxi… to ja się cieszę, że z nią jestem… to dzięki niej odzyskałem chęć do życia- uśmiechał się do niej i zniknął za rogiem.
~~Oczami Harrego~~
Dzisiaj od samego rana miałem złe przeczucie . Nie mogłem się na
niczym skupić . W kuchni o mało co z rąk mi nie wypadł mój ulubiony kubek z
świeżo zaparzoną kawą i napisem „ I’M SEXY’. Potem zadzwonił do mnie mulat i
poprosił o spotkanie na które jadąc o mało nie miałem wypadku. Gdy wszedłem do
jego domu zobaczyłem Malika prawie pijanego a na podłodze walały się 2 butelki
po wódce. No pięknie więc znowu pokłócił się z Perrie . Ostatnio nie ma dnia w
którym by się nie pokłócili nie wiem co się z nimi dzieje. Starałem się jak
mogłem słuchać narzekań przyjaciela które znałem już na pamięć . W końcu nie
wytrzymałem
- ZAYN DO CHOLERY CO SIĘ Z WASZYM ZWIĄZKIEM DZIEJE! NIE WIDZISZ ,ŻE
CIĄGLE KŁÓCICIE SIĘ O TO ,ŻE NIE MACIE DLA SIEBIE CZASU?!CZASAMI MAM JUŻ DOSYĆ
WYSŁUCHIWANIA O TYM JAKIE MACIE PROBLEMY W ZWIĄZKU - wybuchnąłem .
- TAK BO TO WCALE NIE BYŁO TAK ,ŻE TO MY WYSŁUCHYWALIŚMY TWOICH ŻALI
PO ŚMIeRCI IZZY ! – odciął się szybko Mulat.
To był cios poniżej pasa
- DOBRZE WIESZ ILE ONA DLA MNIE ZNACZYŁA !
- PERRIE TEŻ JEST MOJĄ NARZECZONĄ I DUŻO DLA MNIE ZNACZY!
-ALE PERRIE NIE UMARŁA A IZZY TAK! TY W KAŻDEJ CHWILI MOŻESZ JĄ ZOBACZYĆ PRZYTULIĆ POSŁUCHAĆ A JA JUŻ NIE ZROBIĘ TEGO NIGDY! NIGDY KURWA ROZUMIESZ?!- Wykrzyknąłem- Nie myślałem, że posuniesz się aż to tego stopnia aby mi to wypominać Malik. Jakbyś jeszcze nie zauważył to zawsze ja do Ciebie przyjeżdżam gdy się schlejesz… jestem na każde twoje zawołanie jakbyś był pieprzoną księżniczką… ale zdradzę ci sekret, nie jesteś nią.- warknąłem pod koniec
- PERRIE TEŻ JEST MOJĄ NARZECZONĄ I DUŻO DLA MNIE ZNACZY!
-ALE PERRIE NIE UMARŁA A IZZY TAK! TY W KAŻDEJ CHWILI MOŻESZ JĄ ZOBACZYĆ PRZYTULIĆ POSŁUCHAĆ A JA JUŻ NIE ZROBIĘ TEGO NIGDY! NIGDY KURWA ROZUMIESZ?!- Wykrzyknąłem- Nie myślałem, że posuniesz się aż to tego stopnia aby mi to wypominać Malik. Jakbyś jeszcze nie zauważył to zawsze ja do Ciebie przyjeżdżam gdy się schlejesz… jestem na każde twoje zawołanie jakbyś był pieprzoną księżniczką… ale zdradzę ci sekret, nie jesteś nią.- warknąłem pod koniec
W oczach Malika zobaczyłem zdziwienie . Nigdy wcześniej na niego nie
nakrzyczałem ale to nie moja wina ,że postanowił zwierzyć mi się dzisiaj kiedy
wszystko mnie denerwuje nic mi się nie
udaje a w dodatku to cholerne uczucie że jeszcze coś się zdarzy.. Po chwili
usłyszałem jego cichy szept
- A ja myślałem ,że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi . – wyszlochał
wpatrując się we mnie z niedowierzaniem
- Jesteśmy i to się nie zmieni Zayn ale zrozum dzisiaj od rana czuje
,że coś złego się wydarzy i po prostu jestem trochę zdenerwowany. W dodatku… to
… wiesz temat Izzy nadal trochę boli. Więc pokłóciliście się o brak czasu?-
spytałem a mulat delikatnie przytaknął-Pogadamy o tym jutro z reszta myślę ,że
nam wszystkim przyda się chwila wolnego.. może zrobimy sobie krótką przerwę my
odpoczniemy ty wyjaśnisz wszystko z Pezz… spędzicie razem czas... Dasz radę
stary – uśmiechnąłem się lekko
- Dzięki Styles na ciebie zawsze można liczyć … może nie liczyłem na
nawrzeszczenie mi w twarz ale dzięki – uśmiechnął się delikatnie i chciał
sięgnąć po kolejny łyk
- E-E-E Tobie już wystarczy- wyrwałem mu butelkę z ręki i wylałem resztę do zlewu
- Ale moja Halinka- parsknąłem śmiechem na to jak nazwał butelkę
- Halinka jest zmęczona i idzie spać. Ty też powinieneś- pomogłem mu się podnieść i zaprowadziłem go do sypialni. Po położeniu pijanego Malika do łóżka wyszedłem z jego domu . Zakluczyłem drzwi zapasowym kluczem który kiedyś dostałem w od Zayna właśnie na takie sytuacje . Nagle zaczął dzwonić mój telefon spojrzałem na wyświetlacz dzwoniła Roxi zdziwiłem się ale odebrałem . W tedy dowiedziałem się ,że moja kochana Zoe jest w szpitalu . Od śmierci Izzy nie przepadam za tym miejscem . Mam nadzieję ,że to nic poważnego . Już raz straciłem ważną dla siebie osobę wtedy już mi było ciężko się z tego podnieść . nie chce myśleć ,co się ze mną stanie jeśli Zoe umrze. Nie możesz tak myśleć Styles . Musisz wziąć się w garść i jechać do szpitala tam się dowiesz co tak naprawdę się stało . droga zajęła mi jakieś 20 minut po czym wszedłem do szpitala gdzie zobaczyłem Lou i Roxi . Podszedłem do nich i zalałem pytaniami na temat Zoe. Oni szybko mi o wszystkim opowiedzieli . Widziałem jak Louis patrzy na Roxi która zaczęła się o wszystko obwiniać . Po tej rozmowie chyba zaprzyjaźniłem się z blondynka .Tomlinson wygonił mnie do bufetu abym coś zjadł. Po kilkunastu minutach wróciłem pod salę chwilę porozmawiałem z Louisem a potem wszedłem do Zoe,
-------------------------------------------
Hej kochani ;/ Jest nam trochę smutno bo pod ostatnim rozdziałem jest tylko jeden komentarz ( za który bardzo dziękujemy<3)
Wiemy że końcówka jest typowo <<<<< ale na prawdę się starałyśmy i długo pisałyśmy ten rozdział ;/
Kochani postanowiłyśmy postawić ultimatum i będziecie mieć w pewnym sensie wpływ na kolejny rozdział.
Co prawda nigdy NIGDY nie chciałyśmy tego robić ale jest nam smutno gdy my się męczymy nad pisaniem rozdziału a zastajemy jeden komentarz gdy pod poprzednim było ich 5 :/ więc kochani:
3 KOMENTARZE=NEXT
Car and Tori
- E-E-E Tobie już wystarczy- wyrwałem mu butelkę z ręki i wylałem resztę do zlewu
- Ale moja Halinka- parsknąłem śmiechem na to jak nazwał butelkę
- Halinka jest zmęczona i idzie spać. Ty też powinieneś- pomogłem mu się podnieść i zaprowadziłem go do sypialni. Po położeniu pijanego Malika do łóżka wyszedłem z jego domu . Zakluczyłem drzwi zapasowym kluczem który kiedyś dostałem w od Zayna właśnie na takie sytuacje . Nagle zaczął dzwonić mój telefon spojrzałem na wyświetlacz dzwoniła Roxi zdziwiłem się ale odebrałem . W tedy dowiedziałem się ,że moja kochana Zoe jest w szpitalu . Od śmierci Izzy nie przepadam za tym miejscem . Mam nadzieję ,że to nic poważnego . Już raz straciłem ważną dla siebie osobę wtedy już mi było ciężko się z tego podnieść . nie chce myśleć ,co się ze mną stanie jeśli Zoe umrze. Nie możesz tak myśleć Styles . Musisz wziąć się w garść i jechać do szpitala tam się dowiesz co tak naprawdę się stało . droga zajęła mi jakieś 20 minut po czym wszedłem do szpitala gdzie zobaczyłem Lou i Roxi . Podszedłem do nich i zalałem pytaniami na temat Zoe. Oni szybko mi o wszystkim opowiedzieli . Widziałem jak Louis patrzy na Roxi która zaczęła się o wszystko obwiniać . Po tej rozmowie chyba zaprzyjaźniłem się z blondynka .Tomlinson wygonił mnie do bufetu abym coś zjadł. Po kilkunastu minutach wróciłem pod salę chwilę porozmawiałem z Louisem a potem wszedłem do Zoe,
-------------------------------------------
Hej kochani ;/ Jest nam trochę smutno bo pod ostatnim rozdziałem jest tylko jeden komentarz ( za który bardzo dziękujemy<3)
Wiemy że końcówka jest typowo <<<<< ale na prawdę się starałyśmy i długo pisałyśmy ten rozdział ;/
Kochani postanowiłyśmy postawić ultimatum i będziecie mieć w pewnym sensie wpływ na kolejny rozdział.
Co prawda nigdy NIGDY nie chciałyśmy tego robić ale jest nam smutno gdy my się męczymy nad pisaniem rozdziału a zastajemy jeden komentarz gdy pod poprzednim było ich 5 :/ więc kochani:
3 KOMENTARZE=NEXT
Car and Tori
Super jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńPiszcie szybko, pliss.
OdpowiedzUsuńI <3 it!
Ciekawe :)piszcie częściej z perspektywy harrego i zoe!! Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńJa chce następny rozdział! Twoje opowiadanie jest mega ciekawe i chcę wiedzieć co będzie dalej. Życzę weny 😀
OdpowiedzUsuń