CZYTASZ= KOMENTUJESZ
KOMENTARZ=MOTYWACJA
MOTYWACJA=LEPSZY ROZDZIAŁ
KOMENTARZ=MOTYWACJA
MOTYWACJA=LEPSZY ROZDZIAŁ
~~Oczami Harry'ego~~
Minęły 2 tygodnie od śmierci Izzy. Nadal mieszkam u Louisa i Eleanor. Moje dni mijały identycznie: Rano leżałem w łóżku i wstawałem dopiero gdy Lou albo El wyciągnęli mnie siłą na śniadanie, po posiłku wracałem do pokoju i oglądałem zdjęcia moje i Izzy. Na nich najlepiej widać jaką Ona była osobą. Byliśmy razem tacy szczęśliwi... a teraz jestem wrakiem człowieka. Później Eleanor błagała mnie abym wyszedł z nimi na spacer. Robiłem to niechętnie, ale jednak to oni mnie przytrzymują przy życiu i muszą mnie znosić więc nie chciałem im robić przykrości, znowu powrót na te cholerne łóżko i myślenie o przeszłości. O tym co straciłem, a raczej kogo. To mnie przerastało. Nie miałem siły nic jeść wieczorem więc zawsze jak słyszałem kroki po schodach udawałem że śpię. Zrezygnowana brunetka przykrywała mnie kocem , otwierała okno żeby wywietrzyć pokój i po cichu opuszczała pomieszczenie zamykając drzwi.
Teraz siedzę na parapecie i patrzę na wszystkie dzieci które biegają po parku bez żadnych problemów. I pomyśleć że może kiedyś moje i Izzy dziecko biegałoby wśród nich...Usłyszałem krzyki z salonu. Nie wiem o co chodziło ale pasiasty nieźle się wkurzył. Usłyszałem też delikatny kobiecy głos , który uspokajał bruneta. Naprawdę musiało być coś okropnego , bo usłyszałem uderzenie pięścią o ścianę. -Louis! Uspokój się , chyba że chcesz żeby twoja narzeczona wyszła i nie wracała!- wykrzyczała brunetka. To naprawdę musiało być coś okropnego. Oni nigdy się o nic poważnego nie kłócili, a tym bardziej El nie krzyczała na Louisa. Nagle zapadła głucha cisza. Nie usłyszałem żadnego zamykania drzwi więc musiała jednak zostać. Po chwili usłyszałem skrzypienie schodów.
- Proszę- powiedziałem zachrypniętym głosem wyprzedzając pukanie do drzwi. Do pokoju wślizgnęła się postać szatyna.
- Harry.., musisz.. musisz jechać z nami na jutrzejszy wywiad. Przepraszam stary, chciałem ich przekonać, ale oni się uparli. Przepraszam- szybko opuścił mój pokoju.. a mi? Mi było wszystko jedno.
~~Oczami Louis'a~~
Siedziałem z El w kuchni. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz , odebrałem połączenie.
- Lou, Harry musi iść z wami na ten wywiad. - usłyszałem załamany głos menadżera
-Ale Paul! On nie jest w stanie! On jest załamany!- podniosłem delikatnie głos.
- Wiem, Lou. Wiem. Próbowałem przekonać Modest żeby odpuścili Harry'emu ale oni stwierdzili że 2 tygodnie to za dużo i wasza popularność spadnie. Przepraszam. A w ogóle jak on się czuje?
- No.. jest lepiej ale nadal jest wrakiem człowieka. Jedyne co go trzyma przy życiu, to oddychanie i jedzenie, które i tak w niego wmuszamy. Staramy się go zabierać na spacery, w ciągu tych dwóch tygodni byliśmy na 2. Ciągle ogląda stare zdjęcia i wspomina Izzy.
- To słabo. Lou proszę powiedz mu to że musi się udać z wami na ten wywiad. W gazetach pojawiają się artykuły o tym czy 1D nadal będzie istnieć.
- Ale jak mam mu to powiedzieć? No jak?- powiedziałem już trochę wkurzony
- Nie wiem. Lo naprawdę nie wiem.
- Ty nie wiesz? Kurwa, to nie ty musisz mu o tym powiedzieć!
- Louis , wiem , że na pewno nie chciałbym być w twojej skórze..
- Gówno wiesz!Nie wiesz jak on wygląda. Nie wiesz jak mówi!- wkurwiony rzuciłem telefonem o ścianę co spowodowało że rozpadł się na drobny mak.
- Louis spokojnie...-powiedziała El
-Kurwa, kurwa, kurwa! Nie mogę być spokojny! NIC NIE WIESZ! JAK MAM MU TO KURWA POWIEDZIEĆ? NO JAK?
- Louis uspokój się do jasnej cholery!- El krzyczała na mnie- Chyba że wolisz żeby twoja narzeczona wyszła!- dziewczyna była u skraju wytrzymania. Podeszła do wieszaków i założyła płaszcz.
- El, do jasnej cholery co ty robisz?
- Wychodzę- odpowiedziała oschle
- Pada deszcz, przeziębisz się.
- Trudno
- El, do jasnej cholery nie wygłupiaj się!
- Jestem całkiem poważna- dziewczyna już sięgała po klamkę kiedy objąłem ją w pasie- Louis puszczaj mnie!
- Nie. Nie pozwolę Ci. - zacząłem ściągać z niej płaszcz nadal powstrzymując ją od wyjścia. W pewnym momencie brunetka wtuliła się we mnie i wybuchła płaczem.
- Lou.. ja.. ja ..przepraszam.. ja już ... nie.. nie daję rady..
-ĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆ wiem kochanie .. wiem- całowałem ją w czubek głowy.- Poczekaj tu chwilę, powiem to Harry'emu a później zawiozę Cię do Dan. Musisz odpocząć.
Dziewczyna okiwała twierdząco głową. Zacząłem wspinać się o schodach. Obejrzałem się za siebie. El siedziała z kolanami przybliżonymi do brody, tuląc się do poduszki. Już nikt nie dawał rady. Ani Harry, ani El... ani ja. To nas wykańcza, my wszyscy musimy odpocząć ale zdrowie Harry'ego i Eleanor jest najważniejsze. Doszedłem do dębowych drzwi. Uniosłem już palec ale zachrypnięty głos mnie wyprzedził
- Proszę- prawie w ogóle się nie odzywał. Nie wiedziałem że jego gardło jest aż w tak złym stanie.
-Harry..,- wydukałem jego imię- musisz.. musisz jechać z nami na jutrzejszy wywiad. Przepraszam stary, chciałem ich przekonać, ale oni się uparli. Przepraszam- nie mogłem patrzeć na załamanego bruneta i szybko opuściłem jego pokój.. chociaż.. na widok wyczerpanej El serce mi się łamie. Nie umiem im pomóc chociaż bym chciał.
______________________________________________________________
Hej, tu Car i Tori i nowy rozdział ^o^ wiemy nie jest jakiś super za co przepraszamy. Mamy nadzieję , że skomentujecie bo tak jak napisałyśmy na samej górze jest to większa motywacja ;)
Kochamy Was
Car
and
Tori
Biedny Harry, El i Lou ale oni dadzą na pewno radę . Są silni. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńVan <3
Gdyby Eleanor wyszła to bym Lou skopała dupę! I to bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńI rozdział jest fantastyczny, więc macie mi tutaj nie kłamać! ;)
Czekam na kolejny ;*
- Care.
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
Świetny rozdział czekam na następny <3 i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział http://liampaynejade1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń