piątek, 29 maja 2015

Rozdział 9



~~Oczami  Zoe~~
Dzisiaj po raz pierwszy poszłam na cmentarz na grób swojego najlepszego przyjaciela i jedynego chłopaka , który się ode mnie nie odwrócił po tym jak mu wyznałam ,że choruję na serce. Usiadłam na ławeczce przy jego grobie i zaczęłam płakać .
-Josh ja ciebie przepraszam ,że takk długo nie byłam na twoim grobie ,ale nie miałam siły. Bardzo mi ciebie brakuje. Pamiętasz jak z An tworzyliśmy zgrana paczkę . Ja tego nigdy nie zapomnę . Byłeś dla mnie kimś ważnym i tak będzie zawsze. Nigdy o tobie nie zapomnę . Dzień przed twoją śmiercią się pokłóciliśmy. Następnego dnia szłam do sklepu a ty z niego wracałeś . Zauważyłeś mnie i krzyknąłeś abym na ciebie poczekała. Tak też zrobiłam bo nie umiałam się długo na ciebie gniewać . Stałeś przy przejściu dla pieszych. Zapaliło się zielone światełko więc wszedłeś na jezdnię . Niestety akurat wtedy przejeżdżał tą drogą pijany kierowca i nie zdążył zahamować .Zginąłeś na miejscu na moich oczach. To wszystko moja wina.  Gdybym dzień wcześniej nie robiła Ci wyrzutów o to że zapomniałeś kupić prezent dla An to .. to może byś jeszcze żył…. Ja…… ja cie naprawdę przepraszam powinnam przyjść chociaż na ten głupi pogrzeb. Wiem że nie jesteś ze mnie dumny… ale wiesz….. ja…. Ja tak bardzo cię przepraszam…. Taaa pewnie byś na mnie teraz krzyczał że mam się wziąć w garść ale chyba nie potrafię wiesz? – spytałam retorycznie ocierając  swoje mokre policzki – brakuje mi ciebie i to bardzo… to już jakieś 2 miesiące odkąd zginąłeś….. A zapomniałabym … miałam przeszczep serca wiesz? I no na razie jest świetnie … An też się jakoś trzyma…. Jeju to już ta godzina ! Przepraszam muszę już iść! Pamiętaj że zawsze Cię kochałam i nadal kocham. Zawsze byłeś dla mnie ważny…
Wybiegłam z ławki zabierając swoją czarną torebkę. Łzy zmniejszały mi widoczność. Miałam już wychodzić z cmentarza ale przedtem musiałam odstawić konewkę z reszta wody kiedy na kogoś wpadłam i się przewróciłam  wylewają przedtem  wodę na koszulkę osoby z którą się zderzyłam
- Wszystko w porządku – usłyszałam zachrypnięty głos nad sobą na którego brzmienie moje serce gwałtownie przyśpieszyło.  Po czym tajemnicza osoba podała mi ręką i pomogła mi się podnieść .
Dopiero kiedy już stałam na nogach zobaczyłam ,że osobą na , którą wpadłam jest chłopak o brązowych kręconych włosach  i zielonych oczach.  Wtedy dotarło do mnie ,że przede mną stoi sławny Harry Styles .
- Jestem Harry Edward Styles – powiedział chłopak
-Zoe Hastings – odparłam i uścisnęłam wyciągniętą  dłoń bruneta . Ja ciebie naprawdę przepraszam … zaczęłam się jąkać  , ale nie zauważyłam ciebie  … a teraz przeze mnie masz mokrą koszulkę .
- Nic się nie stało,  ja też ciebie nie zauważyłem- odparł zmieszany Styles . - Zastanawia mnie tylko jedna rzecz co taka ładna i młoda dziewczyna robi zapłakana na cmentarzu o tej porze.?
- Mogłabym się Ciebie o to samo zapytać , ale domyślam się ,że byłeś odwiedzić swoją narzeczoną – odparłam .
-  Tak… Byłem u Izzy ale nadal nie otrzymałem odpowiedzi na swoje pytanie
- Byłam na grobie Josh’a  mojego  chłopaka i najlepszego przyjaciela  … -w tym momencie nawet nie wiem dlaczego zaczęłam znowu płakać .
Wtedy poczułam jak Harry bez słowa przytulił mnie do siebie i pozwolił mi moczyć swoją koszulę moimi łzami.
Gdy się trochę uspokoiłam przeprosiłam Stylesa i szybko wybiegłam z cmentarza. Kiedy  dotarłam do domu poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim.  Przejechałam plecami po drzwiach i cicho łkałam. Tak.. w końcu wypuściła te wszystkie emocje z siebie. Po chwili gdy się trochę uspokoiłam zabrałam swoją słodką piżamkę i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro i zauważyłam POTWORA! Miałam tusz na policzkach i czerwone oczy. Byłam strasznie blada. Wzięłam kilka wacików i zmyłam makijaż. Weszłam pod prysznic. Gdy skończyłam ubrałam strój i udałam się prosto do sypialni.  Zza łóżka sięgnęłam mały kartonik i wyciągnęłam z niego zdjęcie .. moje i Josh’a.

~~Oczami  Harrego~~
Spojrzałem na dziewczynę która mnie oblała woda i zobaczyłem  zgrabną brunetkę , która leżała na ziemi . Zapytałem cię jej więc  czy wszystko w porządku i podałem jej rękę po czym pomogłem dziewczynie wstać  a potem przedstawiłem się jej a ona mi. Brunetka zaczęła mnie mocno przepraszać  przy tym się jąkając co dodawało jej uroku. Dopiero po chwili dotarły do mnie jej słowa, dlatego jej odpowiedziałem
- Nic się nie stało  ja też ciebie nie zauważyłem  .  Zastanawia mnie tylko jedna rzecz co taka ładna i młoda dziewczyna robi zapłakana na cmentarzu o tej porze.?
Zoe szybko odpowiedziała
- Mogłabym się Ciebie o to samo zapytać , ale domyślam się , że odwiedzałeś Izzy
- Tak.. … Byłem u Izzy ale nadal nie otrzymałem odpowiedzi na swoje pytanie
- Byłam na grobie Josh’a  mojego  chłopaka i najlepszego przyjaciela  … -w tym momencie brunetka rozpłakała się .Sam nie wiem dlaczego przytuliłem ją do siebie i pozwoliłem jeszcze bardziej zmoczyć  koszulę. To był impuls sam tego nie umiem wyjaśnić.Może zrobiłem to dlatego, że w tej chwili też tego potrzebowałem?. Gdy dziewczyna się uspokoiła jeszcze raz mnie przeprosiła i uciekła . Nawet nie zdążyłem zapytać o jej numer ani adres. No nic pozostaje mi tylko czekać aż ponownie ją spotkam… tylko czy to w ogóle się stanie? Patrzałem jeszcze jakieś kilka minut za dziewczyną po czym sam udałem się w stronę domu Perrie i Zayna . Gdy doszedłem przed budynek była 1 w nocy. Po cichutku aby nie zbudzić przyjaciół wszedłem do pokoju . Szybko przebrałem się w dresy i przykryłem kołdrą . Kiedy zamykałem oczy od razu  widziałem tamtą dziewczynę .Nie mogłem wygonić jej z myśl więc zaprzestając tych prób  poddałem się myślom. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem .


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

JEŚLI KTOŚ CHCE DEDYK PRZY NASTĘPNYM ROZDZIALE PISZCIE W KOM :)


HEEEEJJJ

No więc to jest pierwsze spotkanie Hazzy i Zoe ( chociaż na początku miało być zupełnie inne ale,.... xd  )
No ale może zrobimy takie spotkanie jako ich 2 O:)

No więc bardzo nas to smuci, że pod ostatnim rozdziałem był tylko 1 komentarz :( prosimy komentujcie to naprawdę pomaga pisać .. ci co mają ff wiedzą o czym piszemy ;c

Do napisania
Car and Tori

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 8



                             ~~Oczami  Louisa~~
Obudziłem się o 8:00. Rozejrzałem się i stwierdziłem ,że jestem w mojej i El sypialni. Brunetka jeszcze w najlepsze spała. Miała n sobie ubraną moją szarą koszulkę a włosy rozpuszczone, jej usta były lekko rozchylone i coś cichutko szeptała.Jak ona słodko wtedy wygląda. Dopiero teraz przypomniałem sobie ,że wczoraj wróciliśmy z Beverly Hills. Powoli aby nie obudzić jej wyszedłem z łóżka i udałem się pod prysznic, później się ubrałem i zszedłem do kuchni. Uszykowałem ziarnisty chleb na który nałożyłem żółty ser i namalowałem na tym czerwone serduszko z ketchupu. Położyłem 2 skibki na talerz. Do szklanki wlałem mleko, obok położyłem rządek gorzkiej czekolady. To wszystko włożyłem na tacę i pomaszerowałem do naszej sypialni. El nadal spała więc położyłem jedzenie na komodzie i napisałem karteczkę
„ El!
Zjedz kochanie śniadanie a ja wyszedłem na spacerek do sklepu
Twój kochany Lou ‘’

Założyłem adidasy i chwyciłem kurtkę. Po 15 minutach marszu byłem w sklepie . Wziąłem koszyk i przechodziłem pomiędzy regałami biorąc  potrzebne składniki , aby zapełnić pustą lodówkę . Gdy stałem przy regale ze słodyczami i natknąłem się na Niall'a.
- Cześć Lou . Już na nogach? Przecież wy wczoraj bardzo późno wróciliście.
- Cześć Niall. Tak już wstałem . postanowiłem zrobić zakupy dopóki El śpi. Może wpadniesz z chłopakami do nas na obiad wtedy opowiemy wam jak tam było?- Dobrze wiedziałem ,że chłopacy nie dadzą za wygrana dopóki im o tym nie opowiem.
- Ok. To o której mamy przyjść?- zapytał blondyn
Spojrzałem na telefon na którym była już 9:20.
- Na 15:00 -odparłem.
Porozmawiałem jeszcze chwile z blondaskiem i ruszyłem w stronę kasy. Gdy wróciłem do domu El już krzątała się po salonie . Położyłem siatki z zakupami na bladzie w kuchni i zacząłem je rozpakowywać kiedy moja dziewczyna podeszła do mnie od tyłu i mnie objęła w pasie .
- Dziękuje kochanie …śniadanie było pyszne – odparła brunetka i cmoknęła mnie w policzek.
- Cieszę się słoneczko… ale teraz muszę rozpakować zakupy a tak poza tym to o 15 pojawią się u nas chłopacy i pewnie przyjdą  z nimi Dan i Perrie .
- Ok. W takim razie ty rozpakuj zakupy a ja wezmę się za obiad. 
                                              ~~Oczami  Eleanor~~
Gdy się obudziłam mojego ukochanego nie było już przy mnie . Było mi trochę smutno z tego powodu. Myślałam ,że jak się obudzę Lou będzie leżał koło mnie . No nic spojrzałam na zegarek który wskazywał 8:40 . Przetarłam oczy i wtedy zobaczy łam na komodzie tace ze śniadaniem a koło niej karteczkę . Mimowolnie uśmiech sam wkradł się na moje usta . Wzięłam karteczkę do reki i przeczytałam. Następnie zjadłam jedzenie uszykowane przez Louisa. Później poszłam do łazienki wzięłam prysznic i ubrałam białą bluzkę na naramkach i szare dresy, włosy związałam w luźnego koka. Zabrałam tacę i brudne naczynia z naszej sypialni i włożyłam do zmywarki po czym postanowiłam posprzątać salon. Wtedy do domu wszedł obładowany torbami ze sprawunkiem brunet. Poszedł prosto do kuchni i położył reklamówki na bladzie. Nie czekając dłużej podeszłam do niego po cichu i objęłam od tyłu i cmoknęłam w usta. Louis powiedział ,że o 15:00 mają przyjść chłopacy z dziewczynami. Mój chłopak dalej rozpakowywał zakupy a wpadłam na pomysł ,że na obiad zrobię zapiekankę makaronową oraz upiekę szarlotkę. Zabrałam się więc do roboty. Kiedy już wstawiłam gotowe ciasto do piekarnika ma zegarze była 14:20. Nie czekając dłużej udałam się do mojego i Lou pokoju aby się przebrać.  Z szafy wyciągnęłam kilka sukienek. W końcu zdecydowałam się na lekko fioletową sukienkę z krótkim rękawem i rozkloszowanym dołem. Zabrałam ją do łazienki. Obmyłam się a włosy potraktowałam suchym szamponem ( nie było czasu ich umyć ) po czym związałam je  w warkocz na bok. Założyłam materiał na ciało i już miałam zapinać złoty zameczek kiedy w lustrze zobaczyłam Lou który zapinał mi go. Przez cały czas patrzył mi się w oczy. Lekko się uśmiechnęłam na co obrócił mnie do siebie przodem i pocałował w usta. Ubrany był w koszulę w kwiaty z krótkim rękawem. Poprawiłam mu ręką włosy i po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszliśmy razem ze schodów i otworzyliśmy drzwi witając się z każdym.
- Hej Harry- przytuliłam się mocno do bruneta. – tęskniliśmy wiesz?
- Ja też- szepnął i również mnie przytulił. – Wyglądacie lepiej
- Tak jak ty – zaśmieliśmy się cicho po czym Lou się z nim przytulił. Wszyscy jak jedna wielka rodzina usiedliśmy przy stole a ja przyniosłam jedzenie.
                                                 ~~Oczami  Harrego~~
Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić ,ale wiedziałem ,że jak nie pójdę do Lou i El to będzie im przykro i będą się o mnie martwić . Oni są moimi przyjaciółmi i byli ze mną w najgorszym czasie . No nic …trzeba iść ich odwiedzić i zobaczyć czy są już w lepszej formie . Postanowiłem się trochę ogarnąć więc wyciągnąłem z szafy czarne rurki i szarą koszulkę. Udałem się do łazienki i wszedłem do kabiny prysznicowej. Po chwili poczułem zimne kropelki na moim ciele. Po umyciu się wytarłem moje ciało i założyłem strój. Włosy wysuszyłem i lekko potargałem. Już po chwili usłyszałem głos Perrie
- Harry, szykujesz się dłużej niż kobieta,  zejdź już , na pewno wyglądasz perfekcyjnie jak zawsze
Lekko się uśmiechnąłem co ostatnio nie zdarzało mi się za często. Szybko zbiegłem ze schodów i wsiadłem do auta Mulata…. No tak ja się szykowałem dłużej od Pezz , ale Zayn to już przesadza siedzie w tym BMW jakieś 15 minut. Szybko wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi łazienki chłopaka
- Zayn , jeżeli za chwile nie wyjdziesz to Cię z niej wyrzucę siłą!- od razu zadziałało
- Ale Hazz spójrz na moje włosy!- udał akt desperacji. Podszedłem do niego i roztargałem je mu

- No widzisz wyglądasz perfekcyjnie a teraz chodź- mulat cicho westchnął ale udał się za mną. Gdy blondynka nas zobaczyła na początku zrobiła wielkie oczy a potem zaczęła się śmiać
- Zayn kochanie co Ci się stało ?
- Harry się stał !
- Czuję się jak w przedszkolu- cicho westchnęła po czym obruciła głowe wlepiając wzrok we mnie- Harry co mu zrobiłeś?
- Ja mu tylko poprawiłem fryzurkę.. nie wiem co jest nie tak, u mnie zawsze po tym wyglądają idealnie- udałem aniołka na co ona się zaśmiała. Poprawiła Malikowi włosy i ruszyliśmy do domu Tomlinsona. Wysiedliśmy z auta i przywitaliśmy się ze wszystkimi.  Zjedliśmy już obiad i Calder chciała się udać do kuchni , żeby przynieść deser ale wyprzedził ją Lou mówiąc żeby odpoczęła, Gdy już wszystko przyniósł przytulił się do dziewczyny. Wyglądają zupełnie jak ja i Izzy….. Nie Harry przestań tak myśleć! Przyszedłeś się tu bawić a nie wspominać!
Naprawdę te wakacje im się przydały! Wyglądają o wiele lepiej, są szczęśliwi, wypoczęci i uśmiechnięci…
Skończyło się na tym , że obejrzeliśmy horror. Wszystkie dziewczyny ze strachu tuliły się do swoich chłopaków a do mnie….. tulił się Niall który cały czas udawał dziewczynę i krzyczał „ Heri Hezzzuuuusiiiuuuu bojęęęęę sięęęę psssssuuuuuttttuuullll mnie ‘’ naśladując tym damską część towarzystwa a robił to tak zabawnie że wszyscy się śmieliśmy.. nawet ja.

- To my się zbieramy.- wszyscy zaczęli się rozchodzić a ja poprosiłem mulata o to żeby zawiózł mnie na cmentarz.
Jestem tu po raz pierwszy od pogrzebu moich słoneczek.
- Cześć Izzy.. i hej fasolko… wiesz będę na Ciebie mówił Darcy bo właśnie tak miałabyś na imię. Przepraszam , że was nie odwiedzałem ale nie miałem na to siły.. bałem się że przez to nie dam rady się pozbierać ale chyba jest na odwrót. Wiecie że was kocham prawda? – pociągnąłem nosem i
zdałem sobie sprawę że płaczę…. Nie wiem ile tu siedzę ale zaczęło mi się robić zimno więc zapaliłem znicz i pożegnałem się z Izzy i Darcy. Wstałem z ławki i ruszyłem gankiem do wyjścia. Nadal miałem łzy w oczach co znacznie pogarszało mi widoczność. Nagle poczułem uderzenie  i ciecz na mojej koszulce…. Spojrzałem wzrokiem i zauważyłem…


Na łące na której kwiatami są groby siedziały dwie osoby.
Obie płakały z wiadomych powodów
on- stracił kobietę ii fasolkę którą pod sercem nosiła
ona- najlepszego przyjaciela i miłość swojego życia
oboje zagubieni i zapłakani
sensu życia pozbawieni
są wrakami człowieka
na ziemi.


______________________________________________________________________

Hej ludzie! Przepraszamy , że rozdział dodajemy dopiero dzisiaj ale
1 ) nie miałyśmy neta
2) ja ( Tori ) jestem chora i tak jakoś wyszło.

Bardzo was przepraszamy!
Jak myślicie na kogo wpadł Harry??


I jak się wam rozdział podoba?


Bardzo ale to bardzo prosimy o komentarze bo ich brak odbiera nam chęci na pisanie nowych rozdziałów ;(

do napisania c;

Car and Tori ;)

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 7



             ~~Oczami  Louisa~~


Po tym jak Zayn zaproponował ,że się zajmie Hazzą a ja z El  mamy sobie wyjechać na tygodniowe wakacje wzięłam telefon i szybko kupiłem bilety na samolot. Po wywiadzie ruszyliśmy do naszego domu i się spakowaliśmy. Nie powiedziałem El gdzie jedziemy.. ale wiem że jedno z jej marzeń to właśnie wyjazd to tego miasta.
- Ale Louuuuuu gdzie lecimy  ?- spytała mnie dziewczyna
- Tajemnica  słonko - szepnąłem jej prosto do ucha wchodząc na lotnisko.
Nie było bardzo tłoczno więc po chwili ruszyliśmy w stronę barierek.
- Dwa bilety do Beverly Hills - powiedział miły mężczyzna około 40 i się do nas uśmiechnął.
- Beverly Hills ? Louis ! Dziękuję - moja dziewczyna rzuciła mi się na szyję a ja pocałowałem ją w
nosek.

- Ale jeżeli chcesz zdążyć to musimy przejść przez odprawę - zaśmiałem się. Po 15 minutach byliśmy już w samolocie.  Eleanor spoglądała przez okno na pas startowy. Nie mogła się doczekać aż wyruszymy. Gdy usłyszeliśmy głos stuardessy zapieliśmy pasy i chwyciłem ją za rękę. Dziewczyna zamknęła przerażona oczy a ja cicho się zaśmiałem z jej reakcji na wznoszenie się maszyny.
- Może Państwo już odpiąć pasy - znowu pewien kobiecy głos wydobył się z głośnika.
 Na początku odpiąłem swoje pasy lewą ręką a potem chciałem zrobić to samo z materiałem krępującym ruchy brunetki ale ta chwyciła moją dłoń i pokiwała przecząco głową. Spojrzałem jej w oczy i szeptałem cichutko gładząc jej włosy
- El, Skarbie.. już wystartowaliśmy ... nic Ci się nie stanie-  pokiwała znowu przecząco w patrzyła prze siebie.- Hej , spójrz na mnie... zaufaj mi .- na te słowa brunetka puściła dłoń którą trzymała na mojej pozwalając mi wykonać ruchu. Uznałem to za " tak" i już po chwili pas nie otulał delikatnego ciała  dziewczyny. Pocałowałem jej czoło i usiadłem z powrotem na swoim miejscu. Dziewczyna patrzyła za okno i podziwiała różne widoki. Po jakiejś godzinie zasnąłem.

                                ~~ Oczami Eleanor ~~

Nadal nie mogę uwierzyć , że Lou zabiera mnie do Beverly Hills. Zawsze chciałam tam polecieć. Przez okno widzę chmury i prawe skrzydło samolotu. Spojrzałam po przedziale.... nie był wcale taki pełny.... może oprócz nas było tu 10 osób. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Mój wzrok padł na słodko śpiącego Louisa, ze słuchawkami w uszach, który chrapał. Lekko zachichotałam i wyciągnęłam telefon. Zrobiłam zdjęcie i dodałam na instagrama
" #Mój#Wspaniały#Kocham#Śpi#lecimy#Pozdrawiamy"

Ale już wkrótce mnie też zmorzył sen.
1D miało koncert. Stałam w pierwszym rzędzie. Chłopacy zaczęli śpiewać One Thing. Gdy przyszła kolej Louisa Stanął na scenie centralnie na przeciwko mnie, klęknął na jedno kolano i powiedział
- Eleanor Calder.. czy - było po nim słychać , że się stresuje- czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Tomlinson? - zapytał i spojrzał mi prosto w oczy.
Nagle wszyscy wokoło zaczęli znikać, a Lou zmienił się w wampira
- Nie bój się słońce ..Ja nie chcę Cię skrzywdzić .. ja chcę spróbować tylko twojej krwi......- zaczął się do mnie przybliżać . Cofałam się tak długo aż nie natrafiłam na ścianę.  Chwycił moje nadgarstki i skrzyżował je nad moją głową.
- Nie wyrywaj się słońce... będzie mniej bolało- szepnął. Nagle poczułam oddech na swojej szyji. Lekko zadrżałam i nagle poczułam coś mokrego pod uchem

- Hej El, obudziłaś się - szepnął mi Lou i cmoknął w usta. Po chwili przeniósł się z pocałunkami na moją szyję na co zachichotałam. Znalazłam się na jego kolanach. Gdy dotknęłam jego krocza poczułam twarde wybrzuszenie.
- To ty tak na mnie działasz kotku - szepnął przygryzają płatek mojego ucha. Przeniosłam ręce na jego włosy i pociągnęłam za końcówki. On umiejscowił ręce na dole moich pleców i zaczęliśmy się zachłannie całować. Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie . Jak oparzenie oderwaliśmy się od siebie. Koło naszego fotela stał chłopiec w wieku mniej więcej 7 lat. Pokazał odruch wymiotny i poszedł dalej. Postanowiłam usiąść na swoim miejscu . Louis nadal jeździł po moim udzie i szeptał miłe słówka
- Nie teraz Lou.. nie tutaj
- W  takim razie do kończymy to później tak?- zapytał a w jego oczach zatańczyły iskierki
- Możliwe panie Louisie Willamie Tomlinsonie- postanowiłam się z nim podroczyć
- Hmm panno Calder proszę o udzielenie konkretnej odpowiedzi - mruknął męskim głosem
- Na razie pani Calder musi udać się do toalety - wstałam i powoli , ruszając biodrami ruszyłam w obranym prze ze mnie kierunku. Gdy miałam już otworzyć drzwi obejrzałam się i zobaczyłam wzrok Tomlinsona. Uśmiechnęłam do niego seksownie zagryzając wargę. Widziałam jak powstrzymuje się aby do mnie nie podejść. Po załatwieniu swoich spraw udałam się z powrotem na miejsce, gdy przechodziłam koło bruneta chwycił mój nadgarstek tak że wylądowałam z powrotem na jego kolanach.
- Nie ładnie tak się droczyć panno Calder... w hotelu dostanie pani karę- pochylił się i zrobił mi malinkę.  Po czym pozwolił mi usiąść na swoim miejscu, nadal czułam jego wzrok na sobie.
Dalszy lot przebiegł nam dosyć spokojnie. Po wylądowaniu  i przejściu przez lotnisko udaliśmy się do hotelu. 
Louis nie zapalając światła zostawił nasze walizki w salonie i na rękach zaniósł mnie do sypialni.

_______________________________________________________________________________
HEEEEEYYYY Ludzie!
Mieliśmy już napisane do 12 rozdziału i nagle..... BUM wykasowało się ;-; i musiałyśmy ten rozdział pisać od nowa ( taaa zrobiłyśmy go już w piątek tydzień temu ale ććććććććććććć ) ale szczerze to ten bardziej mi się podoba niż poprzedni :D

A teraz przejdźmy do rzeczy...

No więc jest nam strasznie przykro że tylko 2 osoby skomentowały ale dziękujemy im za to że nam pomagają <3

Do zobaczenia/ przeczytania za tydzień

Car and Tori

piątek, 8 maja 2015

ROZDZIAŁ 6








~~Dzień wywiadu~~oczami Harry'ego~~

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Dobrze wiedziałem, ze czeka mnie jeden z tych gorszych dni. Na wywiedzie na pewno będą jakieś pytania o Izzy i " Harry jak się czujesz po Jej śmierci" , będą mnie pewnie pocieszać.. ale ja tego nie chce. Najchętniej zaszyłbym się w tym pokoju ale nie mogę.Głupi wywiad. Ale.. nie mogę zawieść naszych fanek.. prawda? Chłopaków też.. chociaż czy ja już tego nie zrobiłem?? Spojrzałem na zegarek - 9:30. Przetarłem twarz dłonią i gdy wstałem z łóżka udałem się do łazienki. Wszedłem pod prysznic i odprężyłem swoje ciało. założyłem czystą bieliznę i umyłem zęby. Wysuszyłem swoje włosy , przez co ułożyły się w loki. Spojrzałem na siebie w lustrze. Boże.. jak ja wyglądam? Schudłem.. ale nie widać u mnie moich muskułów.... mam wory od oczami ... zapadnięte policzki... oczy zapłakane i całe czerwone.. nawet włosy nie wyglądają tak jak dawniej.. teraz są dłuższe i mają mniejszą objętość.  Niezadowolony wyszedłem z łazienki. W pokoju zastałem brunetkę przeglądającą szafę.
- Eleanor.. ja przepraszam- szepnąłem i usiadłem na łóżku
- Za co?- dziewczyna na chwilę odwróciła głowę żeby za chwilę znowu "dać nura" w moją szafę.
- Za to , że prze ze mnie jesteście wyczerpani.
Harry to niepr..- brunetka odwróciła się ale ja nie pozwoliłem jej dokończyć
- El nie zaprzeczaj. Spójrz na siebie..- zaprowadziłem ją do łazienki- masz wory pod oczami , włosy w nieładzie.. oczy nie promienieją tą samą radością co dawniej. Louis wygląda identycznie, i wiem , że miedzy wami się trochę popsuło.. słyszałem waszą kłótnię.. to..to wszystko prze ze mnie- szepnąłem
- Harry , to nie prawda. Chodź musisz się ubrać i zjeść śniadanie.
Wyszedłem za brunetką. Dziewczyna sięgnęła dżinsy i białą koszulę. Z wieszaka zdjęła czarną marynarkę a z jej kieszeni wypadł prostokątny papierek. Szybko podniosłem go z podłogi. Zauważyłem na niej charakter pisma Izzy. Bałem się go otworzyć... Nie wiem kiedy ona mi go tam włożyła.
Eleanor powiedziała , że na chwilę mnie zostawi ale mam przyjść na śniadanie. Drżącymi palcami otworzyłem list.

                                                    Drogi Harry

Nie wiem kiedy to czytasz. Może jesteś w Australii, Kanadzie.. a może już ze mną w Anglii. Ale nie to chciałam Ci tu powiedzieć. Nie miałam odwagi powiedzieć Ci tego prosto w oczy.. ja.. znaczy my.. ugh..
Pamiętasz tę cudowną noc z przed 3 tygodni? To wtedy pierwszy raz... no wiesz co , chyba nie muszę tego pisać :) No.. no więc... chyba wtedy.. zapomnieliśmy o CZYMŚ przez co....
Ugh.... Harry jestem z Tobą w ciąży. Będziesz tatusiem. Tatusiem naszego małego maleństwa. Mam nadzieję , że się na to ucieszyłeś i że nas nie zostawisz... wiem , że na pewno będziesz cudownym ojcem.
                                                                                                       Kochamy  Cię xx
                                                                                                        Na zawsze twoja  Izzy...
                                                                                ... i mała Fasolka :)

Ps. w kieszonce obok ( tak tej z guziczkiem) masz zdjęcie naszego dzidziusia


Szybko odpiąłem tamtą kieszonkę. W palcach poczułem materiał. Delikatnie wyciągnąłem zdjęcie. Zobaczyłem na nim małą fasolkę. Nogi momentalnie ugięły się pode mną. Z trudnością łapałem oddech. Połykałem soje łzy. Zacząłem się nimi dławić. - Hazz? Wszystko okey? - spytała El. Pokręciłem przecząco głową- Hej co jest?- spojrzałem na nią a potem na kartkę znajdującą się na ziemi i kolejną w moich rękach. Dziewczyna nie rozumiała co tu się dzieje. Wzięła papier i z każdym słowem jej oczy zaczęły się powiększać. Spojrzała na zdjęcie w moich dłoniach. W jej oczach również pojawiły się łzy ale nie pozwoliła im wypłynąć. - Och Harry.. tak mi przykro..- znowu pokręciłem przecząco głową i wtuliłem si w brunetkę. Dopiero w jej ramionach wybuchłem .
Po chwili usłyszałem skrzypienie podłogi, a po chwili ujrzałem oczy Tomlinsona.
-Musimy się zbierać..- powiedział a gdy spojrzał na nas szybko dopowiedział- ej co jest? - wziął kartki do ręki i po uważnej lekturze dodał- o cholera.......

Droga do studia zajęła nam jakieś 30 minut a w samochodzie panowała cisza . Żadne z nas się nie odezwało . Gdy weszliśmy do środka Louis postanowił powiadomić resztę chłopaków o naszym dzisiejszym odkryciu. Na ich twarzach można było zobaczyć  było szok i niedowierzanie  oraz strach , ale o co? Nie zdołałem ich się o to zapytać kiedy powiedziano nam ,że za 3 minuty wchodzimy .


~~OCZAMI  ZOE~~

Siedzę sobie wygodnie w salonie na fotelu i się nudzę . Od tygodnia jestem w domu a Ana i jej mama nie pozwalają mi nawet ugotować obiadu . UGH... kocham je . Są ona dla mnie jak rodzina ale ta ich nadopiekuńczość mnie czasem dobija . Pani Nora poszła dzisiaj na ranną zmianę do kawiarni więc jestem teraz sama z An w domu. Moja przyjaciółka nakazała mi siedzieć na kanapie i się nie ruszać . Na nic z braku ciekawszego zajęcia postanowiłam włączyć telewizor. Trafiłam na jedną ze stacji muzycznych i usłyszałam ,że za 5 minut odbędzie się tam wywiad ze sławnym zespołem One Direction. Gdy Ana to usłyszała poprosiła mnie o ty ,żebym zostawiła ten kanał. No tak nie wspominałam wam o tym wcześniej Ana jest Directioners . Stwierdziłam ,że nic mi si nie stanie jak to obejrzę . Przynajmniej spędzę chwilę z moją przyjaciółką. To co stało się później bardzo mnie zaskoczyło. Na ekranie telewizora ujrzałam 5 chłopaków. Wtedy koło mnie znalazła się Ana z miską popcornu i 2 szklankami coli. Na chwilę głos zabrał prowadzący
- Witam serdecznie. Dzisiaj moimi gośćmi są chłopacy z jednego z najsławniejszych zespołu na świecie .Chyba już się domyślacie się ,że chodzi tutaj o One  Direction
-Cześć witamy wszystkich naszych fanów i fanki - odparł Liam
- Chłopacy 2 tygodnie temu odwołaliście 2 koncerty. Czy ma to może związek ze śmiercią Izzy?
- W pewnym sensie tak. Izzy była narzeczona Harry'ego i dlatego postanowiliśmy ,że po jej śmierci przyda nam się chwila odpoczynku nie sądzisz?- zabrał głos Lou
- Prawda i rozumiem . Niestety odwołanie tych koncertów wywołało dużo spekulacji. Media zaczęły już barć pod uwagę ,że wasz zespól się rozpada
- To nie prawda . Za tydzień planujemy koncert w Londynie a za 3 tygodnie jedziemy w trasę - odparł Niall
- Teraz pytania osobiste ...
- Lou jak ci się układa z Eleanor
- Dobrze. Nasza 2 stara się jak może pomóc Hazzie .Mimo ostatnich wydarzeń wspiera mnie . 
- Zayn a tobie i Perrie ?
-Wyśmienicie . Kocham ją całym sercem.
- Liam a co z tobą i Daniell?
- Jest dobrze. Nie mamy za dużo czasu dla siebie , ale staramy się jak najwięcej czasu wolnego spędzać razem .
- Niall ?
- Nadal brak dziewczyny
- Harry? a jak ty się czujesz po śmierci Izzy?
- Teraz dali zbliżenie na twarz chłopaka w lokach . W jego oczach można było zobaaczyć łzy . Chłopak wstrzymywał się od płaczu.Nawet nie starał się odpowiedzieć.
- Dajcie mu spokój z tymi pytaniami . NIE WIDZICIE JAK ON CIERPI ?!Widocznie wam mediom sprawia to przyjemność . Nawet nie potraficie uszanować żałoby Stylesa. - głos zabrał zdenerwowany Lou  . Liam widząc wybuch Louisa przeprosił prowadzącego i poprosił o chwilę przerwy.
Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy ja kiedyś już nie spotkałam tego chłopaka z  burzą loków na głowie. No tak ....... Gdy byłam w szpitalu wpadłam na jednego chłopaka o takich włosach. Teraz sobie przypominam to musiał być on .
-Ja go widziałam- szepnęłam w czasie przerwy
-Zoe , nie wygłupiaj się. Ostatnio cały czas siedział w domu El i Lou.
- Ale.. ja wpadłam wtedy na niego! Wtedy w .. w szpitalu. To musiał być ON
- I mi o tym nie powiedziałaś?
- Wypadło mi z głowy- speszona spuściłam głowę szykując się na atak przyjaciółki

-Wypadło Ci z głowy , że wpadłaś na gwiazdę? Na członka słynnego zespołu One Direction?! Na
 Harry'ego Stylesa , o którym wszędzie głośno? O..- dziewczyna nie skończyła bo zauważyła ,że reklamy dobiegły końca. Po tym dziewczyna poszła na swoją zmianę a ja obejrzałam " Dom na końcu ulicy" a potem zmęczona zasnęłam.

OCZAMI  ZAYN'A

Wyszliśmy na przerwę . Nie wiem co wstąpiło w Louisa ...Wiem ,że Harry'emu nie jest łatwo ale mogliśmy przecież spodziewać się , że padnie takie pytanie z ust prowadzącego . Całej naszej grupie wydawało się ,że Lou z El najlepiej poradzą sobie z loczkiem. Może się pomyliliśmy .. Z tego co widzę to Louis jest wykończony psychicznie . Wtedy przyszła mi do głowy pewna świetna myśl
- Chłopaki ....... po tym wywiadzie mamy cały tydzień wolnego prawda?.....
- Tak a co .... chcesz gdzieś wyjechać z Perrie ?
- Nie , ale wydaje mi się ,że Louis'owi i Eleanor przydał by się wypoczynek od tego całego zamieszania ..... Ja chętnie się zajmę Hazzą podczas ich nieobecności .
- Wiesz co to wcale nie jest taki zły pomysł - poparł mnie Liam
- Ale Zayn, my tego niepo..- brunet zaczął
- Nie Lou, my tego potrzebujemy. Nie widzisz? Harry już sam mi o tym dzisiaj powiedział.  Ma rację.- szybko przerwała mu Calder
Po chwili musieliśmy wrócić na antenę. Pytania odnosiły się do naszej nowej płyty i przyszłej trasy. Po zakończeniu ja, Pezz, i Harry udaliśmy się do domu brunetów.
Gdy usiedliśmy  w samochodzie zwróciłem się do loczka.
- Najpierw zawieziemy gołąbki na samolot a później pojedziemy do nas- uśmiechnąłem się do niego a on nie zareagował . Martwię się o niego.. szczególnie kiedy okazało się, że stracił jeszcze dziecko...

_________________ _________________ _______________ _________________ _____________

Hej to znowu my :) chciałyśmy was poprosić o komentowanie rozdziałów bo to naprawdę motywuje :) Do zobaczenia za tydzień
                                                           Car &Tori





piątek, 1 maja 2015

Rozdział 5

 CZYTASZ= KOMENTUJESZ
KOMENTARZ=MOTYWACJA
MOTYWACJA=LEPSZY ROZDZIAŁ




~~Oczami Harry'ego~~



Minęły 2 tygodnie od śmierci Izzy. Nadal mieszkam u Louisa i Eleanor. Moje dni mijały identycznie: Rano leżałem w łóżku i wstawałem dopiero gdy Lou albo El wyciągnęli mnie siłą na śniadanie, po posiłku wracałem do pokoju i oglądałem zdjęcia moje i Izzy. Na nich najlepiej widać jaką Ona była osobą. Byliśmy razem tacy szczęśliwi... a teraz jestem wrakiem człowieka. Później Eleanor błagała mnie abym wyszedł z nimi na spacer. Robiłem to niechętnie, ale jednak to oni mnie przytrzymują przy życiu i muszą mnie znosić więc nie chciałem im robić przykrości, znowu powrót na te cholerne łóżko i myślenie o przeszłości. O tym co straciłem, a raczej kogo. To mnie przerastało. Nie miałem siły nic jeść wieczorem więc zawsze jak słyszałem kroki po schodach  udawałem że śpię. Zrezygnowana brunetka przykrywała mnie kocem , otwierała okno żeby wywietrzyć pokój i po cichu opuszczała pomieszczenie zamykając drzwi.
Teraz siedzę na parapecie i patrzę na wszystkie dzieci które biegają po parku bez żadnych problemów. I pomyśleć że może kiedyś moje i Izzy dziecko biegałoby wśród nich...Usłyszałem krzyki z salonu. Nie wiem o co chodziło ale pasiasty nieźle się wkurzył. Usłyszałem też delikatny kobiecy głos , który uspokajał bruneta. Naprawdę musiało być coś okropnego , bo usłyszałem uderzenie pięścią o ścianę. -Louis! Uspokój się , chyba że chcesz żeby twoja narzeczona wyszła i nie wracała!- wykrzyczała brunetka. To naprawdę musiało być coś okropnego.  Oni nigdy się o nic poważnego nie kłócili, a tym bardziej El nie krzyczała na Louisa. Nagle zapadła głucha cisza. Nie usłyszałem żadnego zamykania drzwi więc musiała jednak zostać. Po chwili usłyszałem skrzypienie schodów.
- Proszę- powiedziałem zachrypniętym głosem wyprzedzając pukanie do drzwi. Do pokoju wślizgnęła się postać szatyna.
- Harry.., musisz.. musisz jechać z nami na jutrzejszy wywiad. Przepraszam stary, chciałem ich przekonać, ale oni się uparli. Przepraszam- szybko opuścił mój pokoju.. a mi? Mi było wszystko jedno.

~~Oczami Louis'a~~

Siedziałem z El w kuchni. W pewnym momencie usłyszałem dzwonek telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz , odebrałem połączenie.
- Lou, Harry musi iść z wami na ten wywiad. - usłyszałem załamany głos menadżera
-Ale Paul! On nie jest w stanie! On jest załamany!- podniosłem delikatnie głos.
- Wiem, Lou. Wiem. Próbowałem przekonać Modest żeby odpuścili Harry'emu ale oni stwierdzili że 2 tygodnie to za dużo i wasza popularność spadnie. Przepraszam. A w ogóle jak on się czuje?
- No.. jest lepiej ale nadal jest wrakiem człowieka. Jedyne co  go trzyma przy życiu, to oddychanie i jedzenie, które i tak w niego wmuszamy. Staramy się go zabierać na spacery, w ciągu tych dwóch tygodni byliśmy na 2.  Ciągle ogląda stare zdjęcia i wspomina Izzy.
-  To słabo. Lou proszę powiedz mu to że musi się udać z wami na ten wywiad. W gazetach pojawiają się artykuły o tym czy 1D nadal będzie istnieć.
- Ale jak mam mu to powiedzieć? No jak?- powiedziałem już trochę wkurzony
- Nie wiem. Lo naprawdę nie wiem.
- Ty nie wiesz? Kurwa, to nie ty musisz mu o tym powiedzieć!
- Louis , wiem , że na pewno nie chciałbym być w twojej skórze..
- Gówno wiesz!Nie wiesz jak on wygląda. Nie wiesz jak mówi!- wkurwiony rzuciłem telefonem o ścianę  co spowodowało że rozpadł się na drobny mak.
- Louis spokojnie...-powiedziała El
-Kurwa, kurwa, kurwa! Nie mogę być spokojny! NIC NIE WIESZ! JAK MAM MU TO KURWA POWIEDZIEĆ? NO JAK?
- Louis uspokój się do jasnej cholery!- El krzyczała na mnie- Chyba że wolisz żeby twoja narzeczona wyszła!- dziewczyna była u skraju wytrzymania. Podeszła do wieszaków i założyła płaszcz.
- El, do jasnej cholery co ty robisz?
- Wychodzę- odpowiedziała oschle
- Pada deszcz, przeziębisz się.
- Trudno
- El, do jasnej cholery nie wygłupiaj się!
- Jestem całkiem poważna- dziewczyna już sięgała po klamkę kiedy objąłem ją w pasie- Louis puszczaj mnie!
- Nie. Nie pozwolę Ci. - zacząłem ściągać z niej płaszcz nadal powstrzymując ją od wyjścia. W pewnym momencie brunetka wtuliła się we mnie i wybuchła płaczem.
- Lou.. ja.. ja ..przepraszam.. ja już ... nie.. nie daję rady.. 

-ĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆĆ wiem kochanie .. wiem- całowałem ją w czubek głowy.- Poczekaj tu chwilę, powiem to Harry'emu a później zawiozę Cię do Dan. Musisz odpocząć.
Dziewczyna okiwała twierdząco głową. Zacząłem wspinać się o schodach. Obejrzałem się za siebie. El siedziała z kolanami przybliżonymi do brody, tuląc się do poduszki. Już nikt nie dawał rady. Ani Harry, ani El... ani ja. To nas wykańcza, my wszyscy musimy odpocząć ale zdrowie Harry'ego i Eleanor jest najważniejsze. Doszedłem do dębowych drzwi. Uniosłem już palec ale zachrypnięty głos mnie wyprzedził
- Proszę-  prawie w ogóle się nie odzywał. Nie wiedziałem że jego gardło jest aż w tak złym stanie.
-Harry..,- wydukałem jego imię- musisz.. musisz jechać z nami na jutrzejszy wywiad. Przepraszam stary, chciałem ich przekonać, ale oni się uparli. Przepraszam- nie mogłem patrzeć na załamanego bruneta i szybko opuściłem jego pokój.. chociaż.. na widok wyczerpanej  El  serce mi się łamie. Nie umiem im pomóc chociaż bym chciał.


______________________________________________________________

  Hej, tu Car i Tori i nowy rozdział ^o^ wiemy nie jest jakiś super za co przepraszamy. Mamy nadzieję , że skomentujecie bo tak jak napisałyśmy na samej górze jest to większa motywacja ;)

Kochamy Was

Car
and
Tori