niedziela, 27 września 2015

Rozdział 25


                                                     ~~ Oczami  Roxi~~

Gdy Louis sobie poszedł zostałam sama. Zastanawiałam się nad tym co się przed chwilą zdarzyło . Gdybym się nie odsunęła się od niego ponownie byśmy się pocałowali . Nie udawaj chciałaś tego i to bardzo. Świetnie. Znowu ten cholery głosik! A teraz dokończ to w czym przeszkodził Ci Louis.Ten głos o wiele bardziej lubię. NIE! Nie możesz! Nie zrozumiałaś jeszcze tego?! Zamknęłam oczy i przyłożyłam rękę do głowy z natłoku myśli Jedna kreseczka nie zaszkodzi, ale musisz zrobić to szybko zanim przyjdzie Zoe!     Szybko     poszukałam pierwszą lepszą żyletkę i zrobiłam cięcie. Zrobiłam jeszcze 3 kreski po czym udałam się do apteczki i wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i bandaż . Odkaziłam ciecia i szybko zabandażowałam rękę po czym obmyłam łazienkę ze śladów krwi i jak najszybciej wbiegłam do swojego pokoju aby ubrać bluzę z za dużymi rękawami  , żeby Zoe się nie dowiedziała bo wyśle mnie znowu do psychologa . Po czym zeszłam do kuchni i jak gdyby nigdy nic zaczęłam robić sobie i siostrze sałatkę grecką. Właśnie kończyłam robić sałatkę kiedy do domu weszła Zoe. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do siostry po czym położył na stole sałatkę . Niestety nie kontrolowanie przy tym jak układałam sztuczce rękaw mojej bluzy się podwinął i wtedy brunetka zobaczyła bandaż .
- Roxi ! Znowu się  cięłaś - szepnęła siostra z wyrzutem.
Chciałam jej już odpyskować ale zatrzymał mnie od tego widok załzawionych oczu siostry
- Zoe to nie tak! Jak robiłam dal Ciebie sałatkę przecięłam się dosyć głęboko nożem
Brunetka rzuciła się na mnie i mocno do siebie przytuliła .
- Roxi .... pamiętaj ,że.... że cię kocham ...... jesteś moją młodszą siostrą... nie wiem co bym zrobiła gdybyś ..... - tu się zacięła  gdybyś .... zaczęła znowu się ciąć .... nie chcę widzieć ciebie znowu leżącej w kałuży własnej krwi. - po tych słowach się rozpłakała.
- Zoe- szepnęłam- ..... przepraszam cię ,że tak wybiegłam z domu chłopaków po tym jak razem z Harrym ogłosiliście ,że jesteście parą . Nie mam nic przeciwko waszemu związkowi... bo widzę ,że jesteś z nim szczęśliwa tylko pamiętaj jeżeli on cię skrzywdzi nie ręczę za siebie.
Na te słowa brunetka lekko się uśmiechnęła i ponownie mnie przytuliła .

                                                           ~~Oczmi  Zoe~~

Roxi myśli ,że ja jej uwierzyłam w to ,że skaleczyła  się nożem. Ja jednak wiem swoje dlatego od jutra dyskretnie będę sprawdzać jej nadgarstki . Nie mam pojęcia co ją zmusiło do tego ,aby ponownie sięgnąć po żyletkę . Skoro ona nie chce mi się przyznać muszę zrobić wszystko aby ona mi na nowo zaufała i sama z własnej woli o wszystkim opowiedziała.  Po tym jak ją drugi raz przytuliłam zasiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść przygotowaną przez siostrę sałatkę. Następnie to ja posprzątałam po naszej kolacji a blondynka poszła do siebie .  Usiadłam więc w salonie n kanapie i zaczęłam oglądać jakiś film ale nie mogłam się na nim skupić bo moje myśli krążyły wokół 2 najważniejszych dla mnie osób. Nagle usłyszałam krzyk. Jak najszybciej pobiegłam na piętro do Roxi. Zobaczyłam dziewczynę skuloną w koncie przy łóżku oraz kawałki szyby w całym pokoju. Szybko spojrzałam przez pozostałą ramę raniąc się tym samym pozostałościami okna. Na dworze widniała postać. Patrzyła prosto na mnie. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu
- Hey TY! Wracaj!- postać zniknęła z mojego pola widzenia.
Szybko wróciłam do domu i przytuliłam płaczącą Roxi ,która nie mogla się uspokoić . Po 10 minutach siedzenia postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka . No właśnie jak to ładnie brzmi mój chłopak.wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer Harrego . Nie odbierał. Spróbowałam jeszcze kolejny ale znowu włączyła się skrytka pocztowa. Westchnęłam i zadzwoniłam po Louisa.
- Zoe? Jest 23 . Co się dzieje?- spytał lekko zmęczonym głosem
- Louis - dziewczyna wzdrygnęła się na jego imię.- Jest koło Ciebie Harry?
- Nie, a to coś ważnego?
- To nie jest rozmowa przez telefon. Mógłbyś przyjechać? Proszę, to ważne
- Zoe co jest?
- Szybko. Proszę- westchnęłam i się rozłączyłam.
Położyłam telefon na stole . Wiedziałam ,że mój przyjaciel bo tak go chyba mogę nazywać  będzie tu za jakieś 20 minut. Jedna myśl nie dawała mi spokoju a mianowicie dlaczego Harry nie odebrał telefonu ode mnie. Uspokój się na pewno miał jakiś ważny powód i jutra sam ci go wyjawi pomyślałam . Albo zdradza cię - podpowiedział mi głosik w mojej głowie. To nie prawda nie możesz tak myśleć on cię kocha . Przecież mu ufasz prawda - podpowiadało serce. Tak ufam mu. Na takich przemyśleniach minął mi czas do przyjazdu Lou.

~~ Oczami Louisa ~~

Leżałam sobie wygodnie na moim  łóżku myśląc o Roxi. Nie wiem kiedy ona stała się tak ważna dla mnie ale jednym zdaniem wypowiedzianym w parku ją zraniłem a ona jest uparta i nie chce mi tego wybaczyć do tego ta dzisiejszą sytuacja w łazience . Mam nadzieje ,że ona po moim wyjściu nie pocięła się bo inaczej sobie tego nie wybaczę . Nagle z tych myśli wyrwał mnie dźwięk połączenia . Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem ,że dzwoni Zoe . Ne powiem zdziwiłem się i trochę przestraszyłem no bo co ja jej powiem jeśli ona znalazła Roxi w łazience z podciętymi żyłami? Nie pewnie nadusiłem zieloną słuchawkę
- Zoe ? Jest 23:00 . Co się dzieje . - zapytałem wystraszony zmęczonym głosem
- Louis - usłyszałam zdenerwowany głos brunetki na co cały się spiąłem . -Jest koło ciebie Harry - zapytała
Nie powiem jej pytanie mnie trochę dziwiło ale szybko dałem jej negatywną odpowiedź po czym dodałem
- A to coś ważnego?
Dziewczyna zdenerwowanym głosem powiedziała ,że to nie jest rozmowa na telefon i poprosił abym jak najszybciej do ich przyjechał . Chciałem się czego jeszcze dowiedzieć ale niestety połączenie zostało już przerwane . Szybko ubrałem pierwsze lepsze dżinsy i bluzkę oraz buty i wsiadłem do samochodu. Po niecałych 20 minutach byłem już pod domem sióstr Hastings . Z bijącym sercem wszedłem do środka . Zobaczyłem tam dwie przestraszone dziewczyny siedzące na kanapie w salonie . Szybko do nich podbiegłem i zapytałem
- Co się stało?
Na pytanie odpowiedziała mi Zoe
- Jakiś typ stał przy naszym domu i rzucił kamieniem w okno pokoju Roxi . Niestety kiedy tam wbiegłam zobaczyłam tylko cień. Wybiegłam za nim ale nikogo już tam nie było .
- Więc nie wiecie kto to był ? - zapytałem
- Nie - tym razem odparły obie .
chciałem zapytać się Roxany czy to czasem  nie ten cały Max ale ona dała mi znać głową ,że nie mam nic wspominać o tym Zoe . Czyżby ona nie powiedziała siostrze o tym ,że spotkała swojego byłego? No nic na razie nic nie powiem ale czeka mnie poważna rozmowa z blondynką kiedy zawiozę je do nas do domu . No właśnie postanowiłem ,że dziewczyny tutaj nie zostaną na noc dopóki nie będą miały założonego nowego okna .
- Zabierzcie  kilka ciuchów na razie będziecie mieszkać ze mną- uśmiechnąłem się i poszedłem do pokoju blondynki i zauważyłem oprócz szkła kamień który był owinięty papierem. Zdałem go z niego a na materialnie widniał napis
" Nie pozbędziesz się mnie. Radzę już pożegnać się z bliskimi bo możliwe że stracisz ich.. albo oni Ciebie. Uważaj kotku "

___________________________________________________________________________________


Hej Hej Hej . Właśnie dodajemy nowy rozdział. Chciałybyśmy was na początku przeprosić ,że nie dodałyśmy w tamtym tygodniu ale nie miałyśmy czasu ani weny.  Po drugie rozdziały będą dodawane w sobotę albo niedziele ponieważ rozpoczął się rok szkolny a po drugie to ja (Car) od czwartku w domu będę tylko na weekend . Przepraszam za jakość rozdziału na pewno mógłby być lepszy . Przy okazji przepraszam za wszystkie błędy ale rozdział był sprawdzany na szybko . Jest nam przykro z tego powodu , że tylko jedna osoba skomentowała nasz ostatni rozdział . Aha jeszcze jedno zaktualizowaliśmy zakładkę bohaterzy . To chyba wszystko . Życzymy miłego czytania





Car and Tori

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz