sobota, 12 września 2015

Rozdział 24

                                                                  ~~Oczami Louisa ~~

Odkąd Roxi przyjechała z Harrym i Zoe nie mogłem od niej odwrócić wzroku.  Poza tym  moje miejsce było naprzeciw niej więc mogłem pozwolić sobie na bezkarne wpatrywanie się w nią .Wiem wiem sam jej powiedziałem ,żeby zapomniała o tym naszym pocałunku w parku ale ona tak pięknie wygląda w tej seledynowej sukience . Ogarnij się Louis przecież miałeś zapomnieć o tym pocałunku tak jak ona . Nagle dziewczyna wstała od stołu przepraszając wszystkich mówiąc ,że idzie po sok do kuchni . Wiedziałem , że ona mnie unika a ja tego nie chce . Wiem, że mój wzrok ją denerwował ale muszę jej powiedzieć, że nie w taki sposób rozumiałem " zapomnijmy o pocałunku". Wstałem szybko od stołu i wymyśliłem  na poczekaniu ,że idę do łazienki gdy tak naprawdę udałem się do kuchni ,gdzie zobaczyłem piękność  oparta o blat . Miała lekko odchyloną głowę tak jakby chciała się uspokoić. Stałem tak chwilę patrząc na nią.
- Nie unikaj mnie-  te słowa niekontrolowanie opuściły moje usta . Dziewczyna szybko się odwróciła i gdy spojrzała na mnie lekko zagryzła wargę . Pewnie myślała ,że tego nie zauważyłem i odparła mi chłodno
- Nie unikam.
No pewnie przecież jestem taki tępy ,że tego nie zauważyłem
- Roxi  ja wiem co widzę- chwyciłem jej nadgarstek. Spojrzałem w jej oczy szukając jakiejkolwiek nadziei, że mam szansę na to abyśmy zostali chociaż głupimi przyjaciółmi.
- Louis, kazałeś mi zapomnieć więc to próbuję robić , ale ty mi to ciągle utrudniasz- syknęła wyszarpując rękę z mojego uścisku i chwytając  karton soku odeszła.
Gdy ona odeszła walnąłem pięścią w stół . Przecież ona mówiła prawdę tylko dlaczego jej słowa tak bardzo mnie zabolały? . Może dlatego Tomlinson ,że zaczęło ci na niej zależeć ale sam przed sobą nie chcesz się przyznać.Usłyszałem ten wszystko wiedzący głos w mojej głowie . Poczekałem jeszcze chwilę i postanowiłem wrócić do reszty i zająłem swoje miejsce wpatrując się z jeszcze większym żalem w jej osobę . Po pewnym czasie Hazza i Zoe ogłosili że stali się parą. Wiedziałem że kiedyś to nastąpi i im szybko pogratulowałem. Gdy blondynka składała życzenia loczek lekko się spiął ale możliwe że mi się to tylko zdawało. Dziewczyna udała , że się źle czuje i odrzuciła moją pomoc. Zabolało. 
- Louis, proszę jedź za nią , nie wiem jakie pomysły wlecą jej do głowy tym bardziej po tym co powiedziałam razem z Harrym- brunetka spojrzała na mnie z prośbą na co szybko przystałem. Ubrałem buty i zebrałem swoje klucze z kuchni. Po czym jak najszybciej wsiadłem do samochodu . Jechałem droga wiodącą do domu Zoe i Roxi ale nigdzie jej nie zauważyłem. Właśnie przejeżdżałem koło ich domu kiedy ją zobaczyłem kłócąca się z jakimś kolesiem. Zaparkowałem kawałek dalej i szybko wyszedłem z samochodu .
 Dochodziłem już do nich  więc postanowiłem krzyknąć jej imię . Wtedy ten kretyn nazwał ją suką i walną w twarz z liścia . Dziewczyna szybko wbiegła do domu. Ja nie mogłem tego tak zostawić więc walnąłem go w ten głupi ryj mówiąc przez zaciśnięte zęby
- NIGDY WIĘCEJ NIE NAZYWAJ ROXI SUKA A TO BYŁO ZA TO ŻE JĄ UDERZYŁEŚ.
Po czym szybko pobiegłem za blondynką . Drzwi do jej domu były otwarte więc wszedłem tam bez pukania . Myślałem ,że ona będzie siedziała w swoim pokoju więc po cichu przeszukałem wszystkie ale jej nie było . Została mi tylko łazienka więc lekko otwarłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę która trzyma żyletkę w ręce . Z  moich ust wydobyła się krzyk
- Co do cholery Roxi robisz z ta żyletką?! Zostaw ją rozumiesz ??
Po malutku zacząłem zbliżać się do płaczącej dziewczyna i wyrwałem jej żyletkę z ręki.
- Co to do jasnej cholery było Roxi?- spytałem się jej siadając obok niej. Dziewczyna oparła swoją głowę na moim ramieniu i cicho westchnęła na co się zdziwiłem. Byłem raczej gotowy do " TO CO TY WYPRAWIASZ?! MOJA SKÓRA, MOJA ŻYLETKA, MOJE CIĘCIA, MOJA SPRAWA! KAZAŁEŚ ZAPOMNIEĆ WIĘC NIE WCHÓDŹ BUCIORAMI DO MOJEGO POUKŁADANEGO ŻYCIA A TERAZ WYNOCHA" a zamiast tego usłyszałem ciche łkanie. Zaskoczony przytuliłem ją do siebie.
- To.. to wszytko jest .. tru..trudne. J..Ja s..się ..b-boję o..o Zoe, c..co j..jeśli Harry j..ją skrzywdzi?A ..A jeśli M..Max z..znowu m..mnie uderzy? A.. do tego.. mam zapomnieć... o..o naszym .. p..pocałunku... ale ja. ja nie potrafię rozumiesz?- zerwała się patrząc w moje oczy- Ale, ty masz pięknie ułożone życie- w tym momencie przerwała przez co usłyszałem szloch- A ja stanęłam w nim jedną nogą i już tego pożałowałeś- nadal patrzyła mi prosto w oczy i nie pozwalała przerwać-  Może na prawdę lepiej jak będziemy się widywać tylko na takich spotkaniach jak dzisiaj.- szepnęła patrząc na kafelki.
- Roxi- już chciała mi przerwać- nie teraz to ty posłuchaj. Ja nie chce tez tego zapomnieć, chciałem Cię tym ochronić a tylko Cię pogrążyłem, Przepraszam- szepnąłem ale ona nadal nie patrzyła na mnie. Podszedłem do niej unosząc jej podbródek. nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Gdy nasze twarze dzieliły już minimetry dziewczyna lekko pokiwała przecząco głową i szybko się ode mnie odsunęła.
- Znowu to robisz Louis. Nie możemy, lepiej jak już sobie pójdziesz - szepnęła wskazując n drzwi.
Zabolało ale ona ma rację. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi a z mieszkania wydobył się krzyk złości.

----------------------------------------------------------------

No wiec hejoooooo cały rozdział oczami Louiska :D mogą się pojawić błędy, ponieważ jest sprawdzany na szybko :D

ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIAAAAAAA !!!!

I DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKIE <3

CAR AND TORI

1 komentarz:

  1. Kocham !!!! Uwielbiam i nie moge doczekac sie kolejnego

    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń