niedziela, 27 września 2015
Rozdział 25
~~ Oczami Roxi~~
Gdy Louis sobie poszedł zostałam sama. Zastanawiałam się nad tym co się przed chwilą zdarzyło . Gdybym się nie odsunęła się od niego ponownie byśmy się pocałowali . Nie udawaj chciałaś tego i to bardzo. Świetnie. Znowu ten cholery głosik! A teraz dokończ to w czym przeszkodził Ci Louis.Ten głos o wiele bardziej lubię. NIE! Nie możesz! Nie zrozumiałaś jeszcze tego?! Zamknęłam oczy i przyłożyłam rękę do głowy z natłoku myśli Jedna kreseczka nie zaszkodzi, ale musisz zrobić to szybko zanim przyjdzie Zoe! Szybko poszukałam pierwszą lepszą żyletkę i zrobiłam cięcie. Zrobiłam jeszcze 3 kreski po czym udałam się do apteczki i wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i bandaż . Odkaziłam ciecia i szybko zabandażowałam rękę po czym obmyłam łazienkę ze śladów krwi i jak najszybciej wbiegłam do swojego pokoju aby ubrać bluzę z za dużymi rękawami , żeby Zoe się nie dowiedziała bo wyśle mnie znowu do psychologa . Po czym zeszłam do kuchni i jak gdyby nigdy nic zaczęłam robić sobie i siostrze sałatkę grecką. Właśnie kończyłam robić sałatkę kiedy do domu weszła Zoe. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do siostry po czym położył na stole sałatkę . Niestety nie kontrolowanie przy tym jak układałam sztuczce rękaw mojej bluzy się podwinął i wtedy brunetka zobaczyła bandaż .
- Roxi ! Znowu się cięłaś - szepnęła siostra z wyrzutem.
Chciałam jej już odpyskować ale zatrzymał mnie od tego widok załzawionych oczu siostry
- Zoe to nie tak! Jak robiłam dal Ciebie sałatkę przecięłam się dosyć głęboko nożem
Brunetka rzuciła się na mnie i mocno do siebie przytuliła .
- Roxi .... pamiętaj ,że.... że cię kocham ...... jesteś moją młodszą siostrą... nie wiem co bym zrobiła gdybyś ..... - tu się zacięła gdybyś .... zaczęła znowu się ciąć .... nie chcę widzieć ciebie znowu leżącej w kałuży własnej krwi. - po tych słowach się rozpłakała.
- Zoe- szepnęłam- ..... przepraszam cię ,że tak wybiegłam z domu chłopaków po tym jak razem z Harrym ogłosiliście ,że jesteście parą . Nie mam nic przeciwko waszemu związkowi... bo widzę ,że jesteś z nim szczęśliwa tylko pamiętaj jeżeli on cię skrzywdzi nie ręczę za siebie.
Na te słowa brunetka lekko się uśmiechnęła i ponownie mnie przytuliła .
~~Oczmi Zoe~~
Roxi myśli ,że ja jej uwierzyłam w to ,że skaleczyła się nożem. Ja jednak wiem swoje dlatego od jutra dyskretnie będę sprawdzać jej nadgarstki . Nie mam pojęcia co ją zmusiło do tego ,aby ponownie sięgnąć po żyletkę . Skoro ona nie chce mi się przyznać muszę zrobić wszystko aby ona mi na nowo zaufała i sama z własnej woli o wszystkim opowiedziała. Po tym jak ją drugi raz przytuliłam zasiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść przygotowaną przez siostrę sałatkę. Następnie to ja posprzątałam po naszej kolacji a blondynka poszła do siebie . Usiadłam więc w salonie n kanapie i zaczęłam oglądać jakiś film ale nie mogłam się na nim skupić bo moje myśli krążyły wokół 2 najważniejszych dla mnie osób. Nagle usłyszałam krzyk. Jak najszybciej pobiegłam na piętro do Roxi. Zobaczyłam dziewczynę skuloną w koncie przy łóżku oraz kawałki szyby w całym pokoju. Szybko spojrzałam przez pozostałą ramę raniąc się tym samym pozostałościami okna. Na dworze widniała postać. Patrzyła prosto na mnie. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu
- Hey TY! Wracaj!- postać zniknęła z mojego pola widzenia.
Szybko wróciłam do domu i przytuliłam płaczącą Roxi ,która nie mogla się uspokoić . Po 10 minutach siedzenia postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka . No właśnie jak to ładnie brzmi mój chłopak.wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer Harrego . Nie odbierał. Spróbowałam jeszcze kolejny ale znowu włączyła się skrytka pocztowa. Westchnęłam i zadzwoniłam po Louisa.
- Zoe? Jest 23 . Co się dzieje?- spytał lekko zmęczonym głosem
- Louis - dziewczyna wzdrygnęła się na jego imię.- Jest koło Ciebie Harry?
- Nie, a to coś ważnego?
- To nie jest rozmowa przez telefon. Mógłbyś przyjechać? Proszę, to ważne
- Zoe co jest?
- Szybko. Proszę- westchnęłam i się rozłączyłam.
Położyłam telefon na stole . Wiedziałam ,że mój przyjaciel bo tak go chyba mogę nazywać będzie tu za jakieś 20 minut. Jedna myśl nie dawała mi spokoju a mianowicie dlaczego Harry nie odebrał telefonu ode mnie. Uspokój się na pewno miał jakiś ważny powód i jutra sam ci go wyjawi pomyślałam . Albo zdradza cię - podpowiedział mi głosik w mojej głowie. To nie prawda nie możesz tak myśleć on cię kocha . Przecież mu ufasz prawda - podpowiadało serce. Tak ufam mu. Na takich przemyśleniach minął mi czas do przyjazdu Lou.
~~ Oczami Louisa ~~
Leżałam sobie wygodnie na moim łóżku myśląc o Roxi. Nie wiem kiedy ona stała się tak ważna dla mnie ale jednym zdaniem wypowiedzianym w parku ją zraniłem a ona jest uparta i nie chce mi tego wybaczyć do tego ta dzisiejszą sytuacja w łazience . Mam nadzieje ,że ona po moim wyjściu nie pocięła się bo inaczej sobie tego nie wybaczę . Nagle z tych myśli wyrwał mnie dźwięk połączenia . Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem ,że dzwoni Zoe . Ne powiem zdziwiłem się i trochę przestraszyłem no bo co ja jej powiem jeśli ona znalazła Roxi w łazience z podciętymi żyłami? Nie pewnie nadusiłem zieloną słuchawkę
- Zoe ? Jest 23:00 . Co się dzieje . - zapytałem wystraszony zmęczonym głosem
- Louis - usłyszałam zdenerwowany głos brunetki na co cały się spiąłem . -Jest koło ciebie Harry - zapytała
Nie powiem jej pytanie mnie trochę dziwiło ale szybko dałem jej negatywną odpowiedź po czym dodałem
- A to coś ważnego?
Dziewczyna zdenerwowanym głosem powiedziała ,że to nie jest rozmowa na telefon i poprosił abym jak najszybciej do ich przyjechał . Chciałem się czego jeszcze dowiedzieć ale niestety połączenie zostało już przerwane . Szybko ubrałem pierwsze lepsze dżinsy i bluzkę oraz buty i wsiadłem do samochodu. Po niecałych 20 minutach byłem już pod domem sióstr Hastings . Z bijącym sercem wszedłem do środka . Zobaczyłem tam dwie przestraszone dziewczyny siedzące na kanapie w salonie . Szybko do nich podbiegłem i zapytałem
- Co się stało?
Na pytanie odpowiedziała mi Zoe
- Jakiś typ stał przy naszym domu i rzucił kamieniem w okno pokoju Roxi . Niestety kiedy tam wbiegłam zobaczyłam tylko cień. Wybiegłam za nim ale nikogo już tam nie było .
- Więc nie wiecie kto to był ? - zapytałem
- Nie - tym razem odparły obie .
chciałem zapytać się Roxany czy to czasem nie ten cały Max ale ona dała mi znać głową ,że nie mam nic wspominać o tym Zoe . Czyżby ona nie powiedziała siostrze o tym ,że spotkała swojego byłego? No nic na razie nic nie powiem ale czeka mnie poważna rozmowa z blondynką kiedy zawiozę je do nas do domu . No właśnie postanowiłem ,że dziewczyny tutaj nie zostaną na noc dopóki nie będą miały założonego nowego okna .
- Zabierzcie kilka ciuchów na razie będziecie mieszkać ze mną- uśmiechnąłem się i poszedłem do pokoju blondynki i zauważyłem oprócz szkła kamień który był owinięty papierem. Zdałem go z niego a na materialnie widniał napis
" Nie pozbędziesz się mnie. Radzę już pożegnać się z bliskimi bo możliwe że stracisz ich.. albo oni Ciebie. Uważaj kotku "
___________________________________________________________________________________
Hej Hej Hej . Właśnie dodajemy nowy rozdział. Chciałybyśmy was na początku przeprosić ,że nie dodałyśmy w tamtym tygodniu ale nie miałyśmy czasu ani weny. Po drugie rozdziały będą dodawane w sobotę albo niedziele ponieważ rozpoczął się rok szkolny a po drugie to ja (Car) od czwartku w domu będę tylko na weekend . Przepraszam za jakość rozdziału na pewno mógłby być lepszy . Przy okazji przepraszam za wszystkie błędy ale rozdział był sprawdzany na szybko . Jest nam przykro z tego powodu , że tylko jedna osoba skomentowała nasz ostatni rozdział . Aha jeszcze jedno zaktualizowaliśmy zakładkę bohaterzy . To chyba wszystko . Życzymy miłego czytania
Car and Tori
sobota, 12 września 2015
Rozdział 24
~~Oczami Louisa ~~
Odkąd Roxi przyjechała z Harrym i Zoe nie mogłem od niej odwrócić wzroku. Poza tym moje miejsce było naprzeciw niej więc mogłem pozwolić sobie na bezkarne wpatrywanie się w nią .Wiem wiem sam jej powiedziałem ,żeby zapomniała o tym naszym pocałunku w parku ale ona tak pięknie wygląda w tej seledynowej sukience . Ogarnij się Louis przecież miałeś zapomnieć o tym pocałunku tak jak ona . Nagle dziewczyna wstała od stołu przepraszając wszystkich mówiąc ,że idzie po sok do kuchni . Wiedziałem , że ona mnie unika a ja tego nie chce . Wiem, że mój wzrok ją denerwował ale muszę jej powiedzieć, że nie w taki sposób rozumiałem " zapomnijmy o pocałunku". Wstałem szybko od stołu i wymyśliłem na poczekaniu ,że idę do łazienki gdy tak naprawdę udałem się do kuchni ,gdzie zobaczyłem piękność oparta o blat . Miała lekko odchyloną głowę tak jakby chciała się uspokoić. Stałem tak chwilę patrząc na nią.
- Nie unikaj mnie- te słowa niekontrolowanie opuściły moje usta . Dziewczyna szybko się odwróciła i gdy spojrzała na mnie lekko zagryzła wargę . Pewnie myślała ,że tego nie zauważyłem i odparła mi chłodno
- Nie unikam.
No pewnie przecież jestem taki tępy ,że tego nie zauważyłem
- Roxi ja wiem co widzę- chwyciłem jej nadgarstek. Spojrzałem w jej oczy szukając jakiejkolwiek nadziei, że mam szansę na to abyśmy zostali chociaż głupimi przyjaciółmi.
- Louis, kazałeś mi zapomnieć więc to próbuję robić , ale ty mi to ciągle utrudniasz- syknęła wyszarpując rękę z mojego uścisku i chwytając karton soku odeszła.
Gdy ona odeszła walnąłem pięścią w stół . Przecież ona mówiła prawdę tylko dlaczego jej słowa tak bardzo mnie zabolały? . Może dlatego Tomlinson ,że zaczęło ci na niej zależeć ale sam przed sobą nie chcesz się przyznać.Usłyszałem ten wszystko wiedzący głos w mojej głowie . Poczekałem jeszcze chwilę i postanowiłem wrócić do reszty i zająłem swoje miejsce wpatrując się z jeszcze większym żalem w jej osobę . Po pewnym czasie Hazza i Zoe ogłosili że stali się parą. Wiedziałem że kiedyś to nastąpi i im szybko pogratulowałem. Gdy blondynka składała życzenia loczek lekko się spiął ale możliwe że mi się to tylko zdawało. Dziewczyna udała , że się źle czuje i odrzuciła moją pomoc. Zabolało.
- Louis, proszę jedź za nią , nie wiem jakie pomysły wlecą jej do głowy tym bardziej po tym co powiedziałam razem z Harrym- brunetka spojrzała na mnie z prośbą na co szybko przystałem. Ubrałem buty i zebrałem swoje klucze z kuchni. Po czym jak najszybciej wsiadłem do samochodu . Jechałem droga wiodącą do domu Zoe i Roxi ale nigdzie jej nie zauważyłem. Właśnie przejeżdżałem koło ich domu kiedy ją zobaczyłem kłócąca się z jakimś kolesiem. Zaparkowałem kawałek dalej i szybko wyszedłem z samochodu .
Dochodziłem już do nich więc postanowiłem krzyknąć jej imię . Wtedy ten kretyn nazwał ją suką i walną w twarz z liścia . Dziewczyna szybko wbiegła do domu. Ja nie mogłem tego tak zostawić więc walnąłem go w ten głupi ryj mówiąc przez zaciśnięte zęby
- NIGDY WIĘCEJ NIE NAZYWAJ ROXI SUKA A TO BYŁO ZA TO ŻE JĄ UDERZYŁEŚ.
Po czym szybko pobiegłem za blondynką . Drzwi do jej domu były otwarte więc wszedłem tam bez pukania . Myślałem ,że ona będzie siedziała w swoim pokoju więc po cichu przeszukałem wszystkie ale jej nie było . Została mi tylko łazienka więc lekko otwarłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę która trzyma żyletkę w ręce . Z moich ust wydobyła się krzyk
- Co do cholery Roxi robisz z ta żyletką?! Zostaw ją rozumiesz ??
Po malutku zacząłem zbliżać się do płaczącej dziewczyna i wyrwałem jej żyletkę z ręki.
- Co to do jasnej cholery było Roxi?- spytałem się jej siadając obok niej. Dziewczyna oparła swoją głowę na moim ramieniu i cicho westchnęła na co się zdziwiłem. Byłem raczej gotowy do " TO CO TY WYPRAWIASZ?! MOJA SKÓRA, MOJA ŻYLETKA, MOJE CIĘCIA, MOJA SPRAWA! KAZAŁEŚ ZAPOMNIEĆ WIĘC NIE WCHÓDŹ BUCIORAMI DO MOJEGO POUKŁADANEGO ŻYCIA A TERAZ WYNOCHA" a zamiast tego usłyszałem ciche łkanie. Zaskoczony przytuliłem ją do siebie.
- To.. to wszytko jest .. tru..trudne. J..Ja s..się ..b-boję o..o Zoe, c..co j..jeśli Harry j..ją skrzywdzi?A ..A jeśli M..Max z..znowu m..mnie uderzy? A.. do tego.. mam zapomnieć... o..o naszym .. p..pocałunku... ale ja. ja nie potrafię rozumiesz?- zerwała się patrząc w moje oczy- Ale, ty masz pięknie ułożone życie- w tym momencie przerwała przez co usłyszałem szloch- A ja stanęłam w nim jedną nogą i już tego pożałowałeś- nadal patrzyła mi prosto w oczy i nie pozwalała przerwać- Może na prawdę lepiej jak będziemy się widywać tylko na takich spotkaniach jak dzisiaj.- szepnęła patrząc na kafelki.
- Roxi- już chciała mi przerwać- nie teraz to ty posłuchaj. Ja nie chce tez tego zapomnieć, chciałem Cię tym ochronić a tylko Cię pogrążyłem, Przepraszam- szepnąłem ale ona nadal nie patrzyła na mnie. Podszedłem do niej unosząc jej podbródek. nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Gdy nasze twarze dzieliły już minimetry dziewczyna lekko pokiwała przecząco głową i szybko się ode mnie odsunęła.
- Znowu to robisz Louis. Nie możemy, lepiej jak już sobie pójdziesz - szepnęła wskazując n drzwi.
Zabolało ale ona ma rację. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi a z mieszkania wydobył się krzyk złości.
----------------------------------------------------------------
No wiec hejoooooo cały rozdział oczami Louiska :D mogą się pojawić błędy, ponieważ jest sprawdzany na szybko :D
ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIAAAAAAA !!!!
I DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKIE <3
CAR AND TORI
Odkąd Roxi przyjechała z Harrym i Zoe nie mogłem od niej odwrócić wzroku. Poza tym moje miejsce było naprzeciw niej więc mogłem pozwolić sobie na bezkarne wpatrywanie się w nią .Wiem wiem sam jej powiedziałem ,żeby zapomniała o tym naszym pocałunku w parku ale ona tak pięknie wygląda w tej seledynowej sukience . Ogarnij się Louis przecież miałeś zapomnieć o tym pocałunku tak jak ona . Nagle dziewczyna wstała od stołu przepraszając wszystkich mówiąc ,że idzie po sok do kuchni . Wiedziałem , że ona mnie unika a ja tego nie chce . Wiem, że mój wzrok ją denerwował ale muszę jej powiedzieć, że nie w taki sposób rozumiałem " zapomnijmy o pocałunku". Wstałem szybko od stołu i wymyśliłem na poczekaniu ,że idę do łazienki gdy tak naprawdę udałem się do kuchni ,gdzie zobaczyłem piękność oparta o blat . Miała lekko odchyloną głowę tak jakby chciała się uspokoić. Stałem tak chwilę patrząc na nią.
- Nie unikaj mnie- te słowa niekontrolowanie opuściły moje usta . Dziewczyna szybko się odwróciła i gdy spojrzała na mnie lekko zagryzła wargę . Pewnie myślała ,że tego nie zauważyłem i odparła mi chłodno
- Nie unikam.
No pewnie przecież jestem taki tępy ,że tego nie zauważyłem
- Roxi ja wiem co widzę- chwyciłem jej nadgarstek. Spojrzałem w jej oczy szukając jakiejkolwiek nadziei, że mam szansę na to abyśmy zostali chociaż głupimi przyjaciółmi.
- Louis, kazałeś mi zapomnieć więc to próbuję robić , ale ty mi to ciągle utrudniasz- syknęła wyszarpując rękę z mojego uścisku i chwytając karton soku odeszła.
Gdy ona odeszła walnąłem pięścią w stół . Przecież ona mówiła prawdę tylko dlaczego jej słowa tak bardzo mnie zabolały? . Może dlatego Tomlinson ,że zaczęło ci na niej zależeć ale sam przed sobą nie chcesz się przyznać.Usłyszałem ten wszystko wiedzący głos w mojej głowie . Poczekałem jeszcze chwilę i postanowiłem wrócić do reszty i zająłem swoje miejsce wpatrując się z jeszcze większym żalem w jej osobę . Po pewnym czasie Hazza i Zoe ogłosili że stali się parą. Wiedziałem że kiedyś to nastąpi i im szybko pogratulowałem. Gdy blondynka składała życzenia loczek lekko się spiął ale możliwe że mi się to tylko zdawało. Dziewczyna udała , że się źle czuje i odrzuciła moją pomoc. Zabolało.
- Louis, proszę jedź za nią , nie wiem jakie pomysły wlecą jej do głowy tym bardziej po tym co powiedziałam razem z Harrym- brunetka spojrzała na mnie z prośbą na co szybko przystałem. Ubrałem buty i zebrałem swoje klucze z kuchni. Po czym jak najszybciej wsiadłem do samochodu . Jechałem droga wiodącą do domu Zoe i Roxi ale nigdzie jej nie zauważyłem. Właśnie przejeżdżałem koło ich domu kiedy ją zobaczyłem kłócąca się z jakimś kolesiem. Zaparkowałem kawałek dalej i szybko wyszedłem z samochodu .
Dochodziłem już do nich więc postanowiłem krzyknąć jej imię . Wtedy ten kretyn nazwał ją suką i walną w twarz z liścia . Dziewczyna szybko wbiegła do domu. Ja nie mogłem tego tak zostawić więc walnąłem go w ten głupi ryj mówiąc przez zaciśnięte zęby
- NIGDY WIĘCEJ NIE NAZYWAJ ROXI SUKA A TO BYŁO ZA TO ŻE JĄ UDERZYŁEŚ.
Po czym szybko pobiegłem za blondynką . Drzwi do jej domu były otwarte więc wszedłem tam bez pukania . Myślałem ,że ona będzie siedziała w swoim pokoju więc po cichu przeszukałem wszystkie ale jej nie było . Została mi tylko łazienka więc lekko otwarłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę która trzyma żyletkę w ręce . Z moich ust wydobyła się krzyk
- Co do cholery Roxi robisz z ta żyletką?! Zostaw ją rozumiesz ??
Po malutku zacząłem zbliżać się do płaczącej dziewczyna i wyrwałem jej żyletkę z ręki.
- Co to do jasnej cholery było Roxi?- spytałem się jej siadając obok niej. Dziewczyna oparła swoją głowę na moim ramieniu i cicho westchnęła na co się zdziwiłem. Byłem raczej gotowy do " TO CO TY WYPRAWIASZ?! MOJA SKÓRA, MOJA ŻYLETKA, MOJE CIĘCIA, MOJA SPRAWA! KAZAŁEŚ ZAPOMNIEĆ WIĘC NIE WCHÓDŹ BUCIORAMI DO MOJEGO POUKŁADANEGO ŻYCIA A TERAZ WYNOCHA" a zamiast tego usłyszałem ciche łkanie. Zaskoczony przytuliłem ją do siebie.
- To.. to wszytko jest .. tru..trudne. J..Ja s..się ..b-boję o..o Zoe, c..co j..jeśli Harry j..ją skrzywdzi?A ..A jeśli M..Max z..znowu m..mnie uderzy? A.. do tego.. mam zapomnieć... o..o naszym .. p..pocałunku... ale ja. ja nie potrafię rozumiesz?- zerwała się patrząc w moje oczy- Ale, ty masz pięknie ułożone życie- w tym momencie przerwała przez co usłyszałem szloch- A ja stanęłam w nim jedną nogą i już tego pożałowałeś- nadal patrzyła mi prosto w oczy i nie pozwalała przerwać- Może na prawdę lepiej jak będziemy się widywać tylko na takich spotkaniach jak dzisiaj.- szepnęła patrząc na kafelki.
- Roxi- już chciała mi przerwać- nie teraz to ty posłuchaj. Ja nie chce tez tego zapomnieć, chciałem Cię tym ochronić a tylko Cię pogrążyłem, Przepraszam- szepnąłem ale ona nadal nie patrzyła na mnie. Podszedłem do niej unosząc jej podbródek. nasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Gdy nasze twarze dzieliły już minimetry dziewczyna lekko pokiwała przecząco głową i szybko się ode mnie odsunęła.
- Znowu to robisz Louis. Nie możemy, lepiej jak już sobie pójdziesz - szepnęła wskazując n drzwi.
Zabolało ale ona ma rację. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi a z mieszkania wydobył się krzyk złości.
----------------------------------------------------------------
No wiec hejoooooo cały rozdział oczami Louiska :D mogą się pojawić błędy, ponieważ jest sprawdzany na szybko :D
ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIAAAAAAA !!!!
I DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKIE <3
CAR AND TORI
niedziela, 6 września 2015
Rozdział 23
Przeczytaj notatkę pod rozdziałem to ważne
Sobota dzień domówki
~~Oczami Roxi~~
Minęło już trochę
czasu od przypadkowego pocałunku z Louisem ale ja nie mogę zapomnieć jego ust
na swoich . Boże o czym ty Roxi myślisz . Przecież potem sam ci powiedział ,że
mamy zapomnieć o tym . Tylko problem w tym ,że ja nie mogę o tym zapomnieć do tego pojawił się mój były to wszystko zaczyna mnie przerastać . Nie
wiem jak ja sobie z tym poradzę a na domiar złego Zoe coś zauważyła i się
zaczyna o mnie martwić a ja nie chce jej martwić .Nie chce ,żeby ona
dowiedziała się ,że od jakiegoś czasu zastanawiam się czy sięgać znowu
bo żyletkę. Powiem szczerze z dnia na dzień jestem tego coraz bliższa .
Moja siostra powiedziała mi ,że zabiera
mnie na zabawę i nie mogę odmówić bo jest to dla niej bardzo ważne . Nie
wiem co może być tak ważnego w zwykłej imprezie ale okej . Zeszłam na dół gdzie czekało już na mnie
śniadanie przyszykowane przez moją siostrę , która już siedziała zajadając się
swoją porcją . Wymusiłam na swojej twarzy sztuczny uśmiech i podeszłam do niej
witając się z nią całusem w policzek . Ona nie może się niczego podejrzewać bo
zacznie sprawdzać moje nadgarstki . Jak
ostatnio.
- Pamiętasz ,że
dzisiaj jedziemy na imprezę – zapytała się Zoe kiedy zasiadłam do stołu
- Tak chociaż
wiesz ,że robię to tylko ze względu na ciebie – odparłam
- Wiem i
dziękuję, a teraz zjedz śniadanie i idziemy się szykować bo jest ju ż 11:00 a 0
17 : 00 przyjedzie H- dziewczyna na chwilę się zacięła po czym szybko
odpowiedziała- któryś z chłopaków –
uśmiechnęła się do mnie patrząc z nadzieją że niczego się nie domyśliłam
- Okey, ubrać sukienkę?- powiedziałam z lekkim grymasem
-Jakbyś mogła – posłała mi lekki uśmiech
-Okeyy- przeciągnęłam ostatnią literę i wzięłam się za sok oraz tosty.
- Okey, ubrać sukienkę?- powiedziałam z lekkim grymasem
-Jakbyś mogła – posłała mi lekki uśmiech
-Okeyy- przeciągnęłam ostatnią literę i wzięłam się za sok oraz tosty.
Po czym
posprząta,lam po sobie i udałam się do pokoju w poszukiwaniu sukienki na zabawę
.
Zajęło i to
jakieś 50 minut w końcu zdecydowałam się na seledynową sukienkę z czarnym
paskiem i carne szpilki spojrzałam na zegarek i zobaczyłam ,że jest już 13:00.
Kiedy usłyszałam krzyk Zoe
- Roxi pomóż !
Od razu położyłam
na łóżku wybraną sukienkę i pędem wpadłam do pokoju siostry gdzie zobaczyłam
widok który przyprawił mnie o atak śmiechu. Przede mną stała brunetka która
siłowała się z sukienką, na nodze miała czarny but a w ręce beżowy, w całym
pokoju panował bałagan a dziewczyna szukała jeszcze innych sukienek. W końcu
zwróciła się do mnie trzymająca w swoich rękach wieszaki z 4 sukienkami a na sobie mają za małą niebieską.
- Którą ubrać –
zapytała
- mhhhh myślę że ta
czerwona sukienka do kolan bez ramiączek będzie odpowiednia – odparłam po czym
podałam jej szpilki pasujące do tej sukienki .
- Skoro tak mówisz….
A pomożesz mi ją zdjąć? Chyba się troszeczkę zaklinował zamek- uśmiechnęła się
próbując ukryć zażenowanie
Rozpięłam sukienkę po czym zaczęłam trochę ogarniać jej pokój później poszłam do łazienki się umyć. Wysuszyłam włosy które potraktowałam prostownicą i założyłam przygotowany strój. Na mojej twarzy wylądował delikatny makijaż. Po chwili usłyszałam wołanie z doły więc szybko założyłam buty i zabrałam kopertówkę wkładając do niej telefon i klucze.Zbiegłam po schodach i zobaczyłam Harry’ego razem z Zoe
- Hej – uśmiechnął się na co przewróciłam oczami ale czułam na sobie wzrok Zoe więc odpowiedziałam
-Hej
Po chwili znajdowaliśmy się w samochodzie. Oglądałam krajobraz za oknem kiedy zauważyłam duży dom a Zoe otworzyła drzwi. Zrobiłam to samo i po chwili znalazłam się w korytarzu. Usiadłam przy stole w salonie na moje nieszczęście naprzeciwko Louisa. Cały czas czułam jego wzrok. Kiedy mnie to zirytowało zaproponowałam że przyniosę sok. W kuchni oparłam się o blat odchylając głowę do tyłu.
- Nie unikaj mnie- szybko
się odwróciłam i zobaczyłam bruneta. Lekko zagryzłam wargę ale opamiętałam się
i odpowiedziała dosyć chłodnym tonem Rozpięłam sukienkę po czym zaczęłam trochę ogarniać jej pokój później poszłam do łazienki się umyć. Wysuszyłam włosy które potraktowałam prostownicą i założyłam przygotowany strój. Na mojej twarzy wylądował delikatny makijaż. Po chwili usłyszałam wołanie z doły więc szybko założyłam buty i zabrałam kopertówkę wkładając do niej telefon i klucze.Zbiegłam po schodach i zobaczyłam Harry’ego razem z Zoe
- Hej – uśmiechnął się na co przewróciłam oczami ale czułam na sobie wzrok Zoe więc odpowiedziałam
-Hej
Po chwili znajdowaliśmy się w samochodzie. Oglądałam krajobraz za oknem kiedy zauważyłam duży dom a Zoe otworzyła drzwi. Zrobiłam to samo i po chwili znalazłam się w korytarzu. Usiadłam przy stole w salonie na moje nieszczęście naprzeciwko Louisa. Cały czas czułam jego wzrok. Kiedy mnie to zirytowało zaproponowałam że przyniosę sok. W kuchni oparłam się o blat odchylając głowę do tyłu.
- Nie unikam.
- Rox ja wiem co widzę- chwycił mój nadgarstek
- Louis, kazałeś mi zapomnieć więc to próbuję robić , ale ty mi to ciągle utrudniasz- syknęłam wyszarpując rękę z uścisku i chwytając karton soku odeszłam do salonu.
- A już myślałem, że się zgubiłaś- powiedział uśmiechnięty Zayn
- Nie mogłam nigdzie znaleźć soku – uśmiechnęłam się sztucznie
- A myślałem, że zotawiłem go na stole- pokręciłam przecząco głową- możliwe- powiedział brunet obdarowując mnie ślicznym uśmiechem. Po chwili dosiadł się Louis który jeszcze bardziej mi się przyglądał. Irytowało mnie to ale Niall siedzący przy mnie co chwile się śmiał poprawiając mi humor .
- Um, słuchajcie – Zoe wstała patrząc na Harry’ego który p chwili zrobił to samo
- Ja i Zoe- dopowiedział – Jesteśmy razem- uśmiechnęli się i w pokoju było pełno gwizdów. Oni są razem… razem… parą…
Podeszłam do Harry’ego
- Kochasz ja- szepnęłam
- Tak, najbardziej na świecie
- Mam nadzieję , że mówisz prawdę bo jeśli nie nie chcesz wiedzieć co się stanie z twoimi jajami- warknęłam i odsunęłam się od niego sztucznie się uśmiechając.
- Słuchajcie głowa mnie boli, pójdę do domu
- Może jednak cię podwieźć?- spytał się nie kto inny jak szanowny pan Louis Willam Tomlinson
- Nie, dzięki świeże powietrze dobrze mi zrobi- powiedziałam oschle patrząc mu prosto w oczy po czym wyszłam. Nie był to może najlepszy pomysł bo wiało i chyba zapowiadał się na deszcz. Szłam przez park do domu aby skrócić drogę o dobre 15 minut. Gdy dochodziłam do domu zauważyłam Maxa.
- Co ty tu robisz?- syknęłam
-Oj Roxi kochanie, stałaś się trochę nie grzeczna.. może w łóżku też?
- CZEGO CHCESZ?- spytałam
- Ciebie. Ja cię kocham , rozumiesz?
-Nie. Jesteś zwykłym egoistą. Myślałeś że jak tamta laska cię rzuci to ja cię przyjmę z otwartymi ramionami?! Tak to się myliłeś!
- Roxi?- usłyszałam krzyk Louisa
- TY SUKO! ZNALAZŁAŚ SOBIE KOGOŚ!- wymierzył mi cios w policzek na co po bolącym miejscu spadła jedna mała czarna łza. Wbiegłam do domu i ruszyłam do łazienki. Do dłoni wzięłam ostry przedmiot i gdy dotknął mojej skóry usłyszałam że ktoś wparował i do łazienki i krzyknął
- Co do cho…
________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hej Hej Hej Wróciłam .
Na początku chce was przeprosić za 2 dni opóźnienia ale do domu wróciłam dopiero w piątek rano i dopiero wczoraj zaczęłam Tori pisać ten rozdział . Wiem mogłyśmy go napisać lepiej ale na obronę mamy to ,że jest pisany na szybko. Mamy nadzieje jednak ,że wam się spodoba ; ) Przy okazji przepraszamy za wszystkie błędy .
Każdy wasz komentarz dodaje nam weny . Chciałybyśmy wiedzieć ile tak naprawdę osób czyta tego bloga dlatego prosimy o komentarze pod tym rozdziałem
Subskrybuj:
Posty (Atom)