piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 16



                                        " ROZDZIAŁ DEDYKUJEMY AUTORCE BLOGA                                    http://thethreatoflove.blogspot.com :D 
                                                    naprawdę bardzo dziękujemy !
                                                  

                                                             ~~Oczami Zoe~~
 
-Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć  co to jest?- spojrzałam na moją siostrę która nagle rzuciła gazetę którą przejrzałam
-  Moje zdjęcie z Harrym?- zapytałam niepewnie szykując się na wybuch
- NIE ROZUMIESZ ŻE SIĘ O CIEBIE MARTWIĘ?! CZY TY TEGO NIGDY NIE ZROZUMIESZ?! A JEŚLI BY CI COŚ ZROBIŁ? A MOŻE MA OCHOTĘ CIĘ PRZELECIEĆ I PORZUCIĆ?! NIE POMYŚLAŁAŚ O TYM DO JASNEJ CHOLERY?! NAWET MI NI NIE POWIEDZIAŁAŚ! JESTEM TWOJĄ SIOSTRĄ I MA PRAWO.. BA NAWET OBOWIĄZEK WIEDZIEĆ Z KIM SIĘ ZADAJESZ I UMAWIASZ NA RANDKI!
-To nie była randka Roxi-powiedziała już trochę poddenerwowania
- PEWNIE TO TYLKO TAKA PRZECHADZKA NA BASEN …OCH I PRZEZ PRZYPADEK TAK SIĘ O CIEBIE MARTWIŁ ŻE CIĘ PRZYTULAŁ ABY ODGONIĆ PAPARAZZI !
- SŁUCHAJ ! JESTEM STARSZA I WCALE NIE MUSISZ SIĘ O MNIE MARTWIĆ! JEŚLI JESZCZE PAMIĘTASZ TO NIE JA TRAFIŁAM PRZEZ FACETA DO SZPITALA W ŚPIĄCZCE!- wybuchłam
- ŚWIETNIE!- wrzasnęła – TY NIE BĘDZIESZ SIĘ   MARTWIĆ O MNIE A JA O CIEBIE. TY ZNAJDZIESZ POCIESZENIE U STYLESA A JA U NIKOGO. NIE MARTW SIĘ MOŻE TYM RAZEM GDY SIĘ ZAŁAMIE BĘDĘ MIAŁA WIĘCEJ SZCZĘŚCIA I NIKT MNIE NIE ZNAJDZIE Z PODCIĘTYMI ŻYŁAMI!- wrzasnęła i trzasła drzwiami
Zoe co ty do cholery narobiłaś…
Szybko wybiegłam  za moją młodszą siostrą . Krzyczałam z nią aby się zatrzymała ale to nic nie dało . Zwiększyłam tępo nagle poczułam jakiś ścisk w okolicach serca. Musiałam zwolnić ale nie mogłam dać jej uciec! W końcu zaczęłam iść chwiejąc się. Cały świat mi wirował. Poczułam jak upadam ale czyjeś silne ramiona mnie przed powstrzymują.
- Zoe? Zoe?- usłyszałam niski głos.
 Ostatkiem sił spojrzałam na chłopaka , którym okazał się być  Louis Tomlinson .  Cały czas  mówił abym nie zamykała oczu , ale powieki same mi opadały i ogarnęła mnie ciemność i błogość.

~~ Oczami Roxi~~

Znowu pokłóciła się z Zoe. Ona mnie nie rozumie , Przecież ja chcę tylko ją ochronić pred cierpieniem . Słyszałam ja Zoe za mną krzyczy i biegnie  jednak nie zatrzymałam się Nie każdy chłopak jest taki jak twój były . Może  Zoe byłaby ze Stylesem szczęśliwa. Nie potrzebnie na nią nakrzyczałaś . Gwałtownie się zatrzymałam gdy usłyszałam jak jakiś chłopak woła głośno imię mojej siostry. Obróciła się i zobaczyłam jak Louis Tomlinson trzyma na rękach bezwładne ciało Zoe . podbiegłam do niego
- Zostaw moją siostrę . CO jej zrobiłeś ? – zapytałam
- Ja nic. Słyszałem ja k ona za tobą biegnie i cię woła ty nic. W pewnym momencie zaczęła iść slalomem i prawie upadła . Jednak zdążyłem ją złapać w ostatniej chwili. Na twoim miejscu zadzwonił bym po pogotowie a nie krzyczał na niewinnych ludzi. – powiedział wkurzonym głosem
-Boże Zoe….- łamiącym się głosem zadzwoniłam na pogotowie.
Karetka przybyła na miejsce jakieś 10 minut później . Wysiadł z niej młody lekarz
- Musimy ją jak najszybciej zawieść  ją do szpitala . -  sapnął widząc stan w jakim jest dziewczyna.

~~ Oczami  Louisa ~~

- Tak ponad pół roku temu miała przeszczep serca. – odparła siostra Zoe na pytania lekarza
Zaraz zaraz jaki przeszczep serca? O co w tym chodzi?
- Jak to przeszczep serca?- powiedziałem na głos
-Normalnie- warknęła dziewczyna- przeszczep serca. Chyba aż takim idiotą nie jesteś aby nie wiedzieć o co w tym chodzi.
- Ten „idiota” praktycznie uratował życie twojej siostrze , a na pewno uchronił ją przed rozbitą głową! Bo jakaś damulka  nie odwróciła się wiedząc, że jej chora na serce, NA SERCE siostra za nią biegnie i że w każdej chwili może upaść , zemdleć czy coś podobnego! Ale widocznie ty nie masz ani rozumu ani serca robiąc jej – wskazałem na dziewczynę w Sali – awantury o nie wiadomo co. Jesteś egoistką. E-G-O-I-S-T-K-Ą !- wysyczałem jej prosto w twarz. Do jej oczu natychmiast napłynęły łzy.
- Ja.. ja tego nie chciałam… to wszystko..to wszystko przez… ja nie chciałam – dziewczyna ukucnęła przy ścianie obejmując swoje kolana dłońmi i kołysząc się do przodu i do tyłu powtarzając jak w amoku- ja nie chciałam… ja naprawdę nie chciałam… nie chciałam..- szczerze mówiąc widząc ją w takim stanie przeraziłem się.
- Hej, już okej … to nie twoja wina
- To wszystko moja wina… ja w ogóle nie powinnam się urodzić… ja. To moja wina..
- Hej jest okej, Zoe jest cała i zdrowa- przybliżyłem się do niej aby ją przytulić. Zamknąłem ją w szczelnym uścisku, jednak coś co zobaczyłem na jej ręce nie dało mi spokoju. Kucnąłem przed nią podwijając jej rękaw. Ona się tnie… ale dlaczego? – Ty się okaleczasz…- dziewczyna szybko wyrwała rękę i zakryła rany materiałem. Jej wzrok momentalnie powędrował w bok. Chwyciłem jej podbródek aby spojrzała w moje oczy- Od kiedy?
- zaczęłam jakieś 2 lata temu- mówiła prawdę… widziałem to w jej oczach
- dlaczego?
-przez Maxa
- Kim…- Louis idioto to musi być dla niej trudnym tematem!  - nadal to robisz?
- Nie od pół roku
- Zoe wie?
- To ona mnie znalazła prawie martwą w łazience.- szepnęła
Szybko ją uścisnąłem. Zaczęła cicho łkać. Oderwaliśmy się od siebie słysząc dopiero głos lekarza
- Zoe się o Ciebie pyta Roxi. Następnym razem trochę lepiej się pilnujcie … a po za tym dobrze się trzymasz? – zapytał lekko się uśmiechając. Dziewczyna tylko kiwnęła twierdząco głową i gdy zniknął z naszego zasięgu wzroku spojrzała na nie
- Proszę zapomnij o tym co się dowiedziałeś. Zacząwszy od przeszczepu Zoe po moją próbę samobójczą. – wróciła zimna Roxi (?) Tak tak chyba miała na imię.

~~Oczami  Zoe~`
Otworzyłam oczy . Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przecież to nie jest mój pokój . Gdzie ja jestem? Gdy tak się zastanawiałam przypomniała mi się kłótnia z Roxi i to że biegłam. Więc muszę  być w szpitalu. Nagle drzwi do Sali się otworzyły i stanął w nich młody lekarz.
-Jak się czujesz?
-Dobrze.
- Musisz bardziej na siebie uważać. Zapiszemy ci tabletki , które powinny zapobiegać takim atakom , co jednak nie oznacza że możesz biegać i bardzo się męczyć.
- Dobrze- powtórzyłam szybko
- Czeka na korytarzu Roxi i jakiś chłopak… chyba go kojarzę ale nie wiem z kąt
- A czy Roxana  może mnie odwiedzić?
- Tak zaraz ją zawołam
Po kilku chwilach do Sali weszła Rose
- Przepraszam ja naprawdę nie chciałam, ja się o Ciebie martwiłam, to wszystko moja wina… jestem złą siostrą – westchnęła powstrzymując łzy
-Hej, nie mów tak! To ja powiedziałam o kilka słów za dużo. – otarłam jedną  łzę spływającą po jej policzku.
- Kto był z Tobą na korytarzu?
-Louis.- szepnęła
- Mogę z nim porozmawiać?- pokiwała lekko głową i wyszła. Po chwili na jej miejscu usiadł brunet
- Jak się czujesz?
-Już dobrze, to nie było nic takiego
- Nic takiego a zemdlałaś… ja cię kobieto nie pojmuję- zaśmialiśmy się- zaraz wrócę tylko zadzwonię do Harry’ego
-Nie!- krzyknęłam szybko się podnosząc. Aparatury zaczęły troszkę szybciej pikać- ja.. ja się boję.
- Ale czego?- brunet delikatnie zmarszczył brwi
-Jego reakcji. Boję się że nie będzie chciał mnie znać… jak inni- spuściłam wzrok
-Ale Harry taki nie jest, uwierz mi.
- Ja… ja mu powiem później dobrze?
- Ale obiecujesz?
- Obiecuję- powiedziałam mu patrząc prosto w oczy.

____________________________________________________________________________________

Hej tu Car Dzisiaj rozdział dodaję ja bo Tori jest w senatorium. Za będy jak b edą to bardzo przepraszam . 

Każdy komentarz pod rozdziałam jest dla nas ważny !
Miłego czytania 

Car  

3 komentarze:

  1. O matko ciekawa jestem reakci Harolda :-D czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się dzieje !!! :) Lou i Roxi . Jestem ciekawa reakcji Hazzy .
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Vanessa <3

    OdpowiedzUsuń